|
www.wiarabiblijna.fora.pl FORUM BIBLIJNE
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin.Szot
Stały bywalec
Dołączył: 24 Paź 2013
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:14, 07 Wrz 2014 Temat postu: historia powstania formuł trynitarnych |
|
|
Apostoł Paweł w 2 liście do Tymoteusza 2 : 24 napisał mądrą przestrogę : " A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory ". Niestety nie wszyscy dali posłuch temu, skutkiem czego wdawano się w niepotrzebne dyskusje o charakterze filozoficznym przed którymi również przestrzegał apostoł. W liście do Kolosan 2 : 8 uprzedzał : " Strzeżcie się aby was ktoś nie uprowadził jako łup przez filozofię i puste zwodzenie według tradycji ludzkiej, według żywiołów świata, a nie według Chrystusa. " Niestety kiedy zabrakło apostołów do zboru dostali się ludzie ambitni, żądni władzy, którzy wprowadzili swoje zgubne nauki - Dz.Ap. 20 : 28 - 30; 1 Tym. 4 : 1 - 3; 2 Tym. 4 : 3 - 4; 2 Piotra 2 : 1 - 3; 2 Tes. 2 : 2 - 12.
Powstała hierarchia, która była jaskrawym przeciwieństwem zboru Chrystusa. Aby uzasadnić swoje nauki, próbowano nawet zmieniać treść Pisma Świętego. Nie było to kwestią przypadkowych omyłek, które się przytrafiły przepisywaczom.
Fakty pokazują, że kler nie przypadkowo zmieniał treść Biblii i dopisywał nieistniejące wcześniej fragmenty. Było to bowiem w celu podtrzymania niebiblijnych doktryn takich choćby jak : trynitaryzm, doktryna mówiąca o wcieleniu czy o celibacie. Fragmenty Biblii wyrwane z kontekstu lub wybiórcze wersety cytowane podczas mszy czy przy innych okolicznościach upewniały laików w przekonani, że treść Pisma Świętego jest zgodna z treścią dogmatów i teologii kleru. W spreparowanych na użytek kleru podręcznikach historii nie brakowało poprzeinaczanych faktów z typowym klerykalnym naświetleniem, który uniemożliwiał przeciętnemu człowiekowi wyprowadzenie jakichkolwiek racjonalnych wniosków na ten temat.
Jak wyglądała prawda o t.zw. soborach i jaki duch tam panował, to pokazuje dokładna analiza historyczna. Taki duch nie ma absolutnie nic wspólnego z świętym duchem Bożym. Poganin cezar Konstantyn - morderca własnego syna, własnej żony i chrześcijan w Afryce Północnej jako pogański pontifex maximus przewodził soborowi nicejskiemu w 325 r. i nakazał podpisać credo nicejskie sporządzone przez kooperującego z nim archidiakona Atanazego i biskupa Hozjusza. Credo było zaopatrzone w anatemę wobec tych, którzy myślą inaczej. Ci, którzy nie podpisali tego dokumentu zostali wygnani i pozbawieni wszelkich praw. Należeli do nich : Ariusz, Secundus z Ptolemaidy i Teonas z Marmaryki. Później dołączyli do wygnanych : Teognis z Nicei i Euzebiusz z Nikomedii. Taki sam los groził wszystkim, którzy by chcieli podważać to credo. Na soborze jednak nie brali udziału zwolennicy Pawła z Samosaty nie uznający preegzystencji Mesjasza, ani zwolennicy Melecjusza z Lykopolis uważający wszystkich, którzy dopuścili się zdrady wiary chrześcijańskiej w okresie rzymskich prześladowań - za nieczystych, ani quartodecymianie uznający obchodzenie Ostatniej Wieczerzy raz w roku w dniu Paschy - 14 Nisan. Z tego względu sobór nicejski nigdy nie był powszechny. Przebieg tego soboru jak i wymuszenie groźbą na uczestnikach soboru przez cezara podpisanie credo Atanazego pokazują, że podstawowe wyznanie wiary kościoła katolickiego zostało wprowadzone drogą oszustwa i poprzez terror.
Profesor historii Jakub Burckhardt z uniwersytetu w Bazylei napisał : " Konstantyn osobiście otworzył synod. Miał na sobie szatę kapiącą wprost złotem, purpurą i drogimi kamieniami., a Euzebiusz pisze, że był podobny w tym stroju do anioła Bożego, który zstąpił z nieba. Rzecz jednak nie ograniczyła się do wspaniałego wystąpienia cesarza we własnej osobie. Podczas rokowań okazało się, że Hozjusz usposobił go nieprzychylnie względem zwolenników Ariusza i że wraz ze swoimi stronnikami wszelkim sposobem, zwłaszcza wskazując , na czyją stronę przechyliła się życzliwość cesarza, z powodzeniem jednał sobie wielką rzeszę niezdecydowanych. O rozstrzygnięciu sprawy nie przesądzały więc ani przemówienia Ariusza, ani też przeciwstawiające się im wypowiedzi Atanazego, sławiącego wieczność Syna. Dysputę zakończył najwyższy rozkaz cesarza, w którym Konstantyn wbrew woli większości uznał za obowiązujący termin " homousios ", a większość posłusznie się temu podporządkowała. " - Die Zeit Konstantins Des Grossen, 1992, str. 250.
Synod nicejski w 325 r. czy jak chcą niektórzy sobór nicejski nigdy nie był powszechny o czym świadczy też fakt, że musiało minąć 300 lat - jak stwierdził kardynał Christoph Schönborn - nim postanowienia soboru nicejskiego zostały ostatecznie przeforsowane. Konstantyn „nigdy nie zdobył solidnej wiedzy teologicznej” i „w wielkiej mierze polegał na swoich doradcach w sprawach religii” - ( Catholic Encyclopedia, New Edition, tom XII, str. 576 ).
Dokument zatwierdzony przez Konstantyna dawał podstawy prawne do pozbycia się wszelkich ludzi wyznających inne poglądy w poruszonych w credo i w kanonach soboru kwestiach, a więc : arian, melecjan, zwolenników Pawła z Samosaty i quartodecymian. Sobór Konstantyna załatwiał więc kwestię jacy ludzie będą sprawować rządy w kościele przy pełnym poparciu ich spaczonej teologii.
Pełna treść podstawowego wyznania wiary kościoła katolickiego dopasowywana do kształtowanego przez kler dogmatu trynitarnego pojawiła się dużo później. Kolejny zbrodniczy cezar Teodozjusz współpracujący z klerem rzymskim ogłosił 27 lutego 380 r. edykt cunctos populos na mocy którego „ wszystkie ludy muszą przystąpić do wiary przekazanej Rzymianom przez Apostoła Piotra, do tej którą wyznaje papież Damazy i biskup z Aleksandrii to znaczy uznać Trójcę Świętą - Ojca, Syna i Ducha Świętego . ” Edykt był zaopatrzony w groźbę wywarcia pomsty na tych, którzy by temu podporządkować się nie chcieli. Kto więc by nie chciał usłuchać tego rozkazu miał zostać ukarany. Edykt ten uchwalony za namową Damazego zwany De fide catholica, który wszedł potem w skład Kodeksu Teodozjusza ( Codex Theodosianus XV, 1.2 ) na podstawie czego wszyscy nie-katolicy uznani zostali za przestępców w świetle prawa rzymskiego, zapoczątkował oficjalne i zmasowane prześladowania wszystkich ludzi mających inne poglądy religijne.
W styczniu 381 Teodozjusz zarządził, że heretycy ( jak nazywano ludzi o innych poglądach, a niektórych wymieniono z imienia ) muszą oddać pomieszczenia kultowe " prawowiernym biskupom " .
" Heretycy " nie mogli wyświęcać swych duchownych ; tym, którzy byli już wyświęceni, odmawiano uznania ich kościelnej godności. Nie wolno im było nauczać swej wiary, urządzać synodów. W tym samym 381 r. uregulowano także sprawę wyznania w zakresie jurysdykcji kościelnej na terenie całego cesarstwa. Sobór zwołany 1 maja 381 do Konstantynopola, który m.in. miał rozstrzygnąć spór o pewne katedry biskupie, uchwalił formułę, która przez dołączenie świętego ducha Bożego do Syna i Ojca scalonych w credo niebiblijnym pojęciem homoousios czyniła symbol nicejski wyznaniem trynitarnym. Dalsze postanowienia soboru jeszcze bardziej niż dotychczas dawały organizacji kościelnej współpracującej z cezarem władzę w imperium.
Dopiero później nadając temu pozory praworządności zwołano sobór w Konstantynopolu w 381 r.. Sobór otworzył zbrodniczy cezar Teodozjusz i choć nie uczestniczył w obradach, nadzorował to co się tam działo. Po zamknięciu obrad cesarz potwierdził swym edyktem decyzje soboru. Dogmat trynitarny został bardziej jeszcze ukształtowany ( poszerzony o świętego ducha Bożego ) i zatwierdzony jako obowiązujące credo. Uchwały soborowe potwierdzały credo nicejskie i obowiązującą w nim anatemę.
W dekrecie z 30 lipca 381 roku cesarz Teodozjusz I nakazał wypełnić postanowienia soborowe w całym Cesarstwie. Wszyscy chrześcijanie, którzy nie zgadzali się z tym mieli być odtąd ścigani i tępieni jak podaje Codex Theodosianus XVI.1.2. Nie wszyscy jednak temu się podporządkowali. Należał do nich między innymi Eunomiusz z Kyzikos ( 335 - 395 ), uczeń Aecjusza z Antiochii ( 313 - 367 ) autora dzieła pt. Syntagmation. Po rozwiązaniu przez Teodozjusza gmin ariańskich w 383 r. dogmat nicejsko-kanstantynopolitański nie od razu został przyjęty. Latem 389 r. Eunomiusz został aresztowany i skazany na wygnanie do Halmyris w delcie Dunaju, a cesarz nakazał zniszczyć jego pisma. W Liber Apologetikos bronił biblijnego punktu widzenia, ale jak widać z historii, argumentem oponentów było jedynie użycie siły.
I taka jest prawda historyczna dotycząca uchwalenia trynitarnego symbolu wiary w 381 r. Ale nawet jeszcze wtedy nie zdominował on myślenia wielu ludzi. Do tego potrzebne były sankcje wobec inaczej myślących, które stosowano z całą bezwzględnością.
Jeśli ktoś więc twierdzi, że święty duch Boży czuwa i prowadzi Kościół, a Głowa Kościoła prostuje jego ścieżki - to nie tylko zaprzecza prawdzie biblijnej i faktom historycznym. Jeśli te słowa ktoś odnosi do kościoła katolickiego i biskupa rzymskiego - to znieważa świętego ducha Bożego i znieważa Głowę Kościoła ( Zboru ) - czyli Chrystusa. Jaki duch panował na tych soborach - to ewidentnie widać z przedstawionych faktów. Na pewno nie miał nic wspólnego ze świętym duchem Bożym. Chrystus więc nie ma nic wspólnego z tym odstępczym od jego nauk kościołem.
W jaki sposób doszło do wypaczenia prostego monoteistycznego credo znajdującego się w 5 Mojżeszowej 6 : 4 wyznawanego przez Jezusa - Mar. 12 : 29 ? W jaki sposób doszło do tak rażącego zniekształcenia prostego hebrajskiego pojęcia eִhad - wymienionego w Pismach Hebrajskich 650 razy i zawsze znaczącego - jeden, pojedynczy ?
Powodem był zanik świętego ducha Bożego i wynikający z tego zanik zdolności rozróżniania - ( 1 Kor. 2 : 13 - 14 ). Było to spowodowane brakiem wierności wobec nakazów danych przez Boga. Bóg nie chciał już mieć nic wspólnego z taką społecznością. Prowadziło to do całkowitego mylenia pojęć często wyrywanych z kontekstu. A gdy brakowało świętego ducha Bożego uciekano się do spekulacji - przed którą ostrzegał apostoł Paweł - Kol. 2 : 8.
I tak np. zamiast jedności duchowej Syna i Ojca zaczęto doszukiwać się jedności ontycznej. Początkowo dotyczyło to Ojca i Syna, a później spekulacje uwzględniły jeszcze świętego ducha Bożego, którego zaczęto pisać z dużej litery, by sprawić wrażenie, że chodzi o trójcę. W Piśmie Świętym nie ma jednak śladu doktryny trynitarnej, która powstała dopiero kilka wieków po Chrystusie. Nigdzie też w Pismach Hebrajskich nie ma gnostyckich sugestii o pierwiastku męskim i żeńskim w Bogu. Święty duch Boży nie jest osobą. Teologia osoby powstała dopiero w IV w. w wyniku sporów nicejsko-ariańskich i prób tłumaczenia terminów greckich na łacińskie. Termin ὑποστάσις ( Hebr 1 : 3 ) zaczął być rozumiany jako πρόσωπον ( dosł. oblicze ) dopiero pod koniec IV wieku n.e. Wcześniej nie utożsamiano tych terminów. Wcześniej słowo πρόσωπον kojarzyła się Grekom przede wszystkim z maską teatralną i takie też znaczenie miało u Rzymian łacińskie słowo persona. Sam termin hypostasis bowiem był jednym z bardziej wieloznacznych. Seneka oddawał jego sens słowem substantia.
Arystoteles używał go w znaczeniu przeciwnym do zjawy ( phantàsmata ). Tak samo ogólnie stosowali je apologeci chrześcijańscy: Tacjan pisze na przykład o Bogu, jako o hypostasis, czyli fundamencie wszystkiego. Także autor apologii Do Diogneta używa tego słowa w znaczeniu istoty ( gr. ousia ), co w łacinie tłumaczono na substancja ( łac. essentia ).
W czasach pierwszych chrześcijan hypostasis nie miało tego znaczenia, które przypisywano w III i IV wieku oraz później. W Pismach Greckich t.zw. Nowego Testamentu wyraz ten nigdy nie miał ontologicznego znaczenia. Występuje on w 2 Kor. 9 : 4; 11 : 17; Hebr. 1 : 3; 3 : 14; 11 : 1 i oznacza podstawę, ostoję ( ufność ). Wyrażenie więc greckie z listu do Hebr. 1 : 3 - χαρακτὴρ τῆς ὑποστάσεως αὐτοῦ - nie świadczy bynajmniej, że tu chodzi o byt, istotę czy inne kategorie ontologiczne, lecz o przymioty Ojca, które Syn wiernie odzwierciedlał w czasie swojej służby, przez co stał się odblaskiem Jego chwały. Tłumaczenie łacińskie oddawało to jako : " et figura substantiae ejus " .
Podobnie jak w przypadku hypostasis termin ousia nie miał w Pismach Greckich t.zw. Nowego Testamentu znaczenia ontologicznego. Występuje jedynie w dwóch miejscach : Łuk. 15 : 12 oraz Łuk 15 : 13 i zawsze oznaczał mienie. Ale, gdy zabrakło w ośrodkach chrześcijańskich duchowego usposobienia zaczęto wdawać się w dyskusje filozoficzne i zaczęto stosować filozoficzne, helleńskie rozumienie tych słów.
Terminy te w końcu wywołały spór między Aleksandrią i Rzymem, a zamieszanie terminologiczne trwało jeszcze długo po wymianie listów między Dionizym Aleksandryjskim a Dionizym Rzymskim. Anatematyzm Soboru Nicejskiego podaje hypostasis i ousia jako synonimy już w ich filozoficznym ( ontologicznym ) rozumieniu. Na zorganizowanym przez Atanazego synodzie w 362 roku, mimo istniejącej jeszcze wtedy niechęci do obu terminów, uznano mówienie o hipostazach w celu sprzeciwienia się sabelianizmowi - Sokrates Scholastyk, HE III, 7.
Rozumienie terminu hipostaza został zaczerpnięte z pogańskiej filozofii Plotyna ( 204 - 269 ), a tam oznaczało wyemanowany byt z Absolutu zwanego Jednią. Ponadto słowo homoousios było terminem niebiblijnym używanym przez Maniego twórcę gnostyckiej sekty zwanej od jego imienia manichejczykami. Świadczy o tym list Ariusza. Pisał o tym później Nestoriusz.
A w taki sposób dużo później opisuje to ciągnące się nieporozumienie Grzegorz z Nazjanzu w mowie pochwalnej ku czci Atanazego Wielkiego w 380 roku:
" U nas [Greków] mówi się prawowiernie o jednej istocie ( ousia ), a trzech hipostazach. Pierwsze słowo wyraża jedną naturę Bożą, drugie, potrójne właściwości. Tak samo myślano w Italii. Ale z powodu ubóstwa swojego języka i braku słów mieszkańcy Italii nie mogli odróżnić hipostazy od istoty i wprowadzili pojęcie trzech osób, aby nie przyjmować trzech istot. I co się stało ? – Coś, co byłoby bardzo śmieszne, gdyby nie było raczej godne pożałowania, mianowicie różnicą wiary wydała się drobna różnica w brzmieniu wyrazów ! Wymyślano od sabelian zwolennikom trzech osób, od arian zwolennikom trzech hipostaz: widma wywołane przez ducha sprzeczki. A co dalej ? Dołączyło się trochę kwasów, jak zwykle w sporach, i nastąpiło niebezpieczeństwo, że różnica w paru zgłoskach spowoduje rozdarcie całego świata " - 79 - Grzegorz z Nazjanzu, Mowa ( Warszawa 1967 ).
Ale ta różnica widziana przez Grzegorza z Nazjanzu wcale nie była taka błaha skoro wywołała tyle nieporozumień i sporów. Nie była to jedynie różnica dotycząca brzmienia wyrazów, ponieważ szły za tym istotne zniekształcenia Słowa Bożego, które z czasem przybrały fatalny w skutkach kształt widoczny w całkowicie błędnych i niezgodnych z duchem Biblii dogmatach.
Po soborze nicejskim prowadzonym pod dyktando pogańskiego cezara Konstantyna, który sprzyjał uległemu mu archidiakonowi Atanazemu i biskupowi Hozjuszowi zaczęto tłumaczyć πρόσωπον ( gr. prosopon - dosł. oblicze ) na łacińskie persona. Określenie persona spotkać można już u Tertuliana w jego dziele Adversus Praxean. Ale teologię osoby w kościele rzymskim stworzył dopiero Boecjusz ( 480 - 526 ). W dziele pt. De duabus naturis napisał : " Persona est naturae rationalis individua substantia " [ t.zn. osoba jest jednostkową substancją natury rozumnej ].
Problem polegał jednak na tym, że określenia te nie były biblijne i do ich wytłumaczenia zaczęto posługiwać się pogańską filozofią grecką przed którą ostrzegał apostoł Paweł - Kol 2 : 8
Już Ariusz biorący udział na soborze nicejskim w 325 r. dostrzegł, że ὑποστάσις ( gr. hypostasis ) odnoszone do Syna z Hebr 1 : 3 nie posiada tej samej istoty ( gr. ουσια ) co Ojciec. Stąd określenie homoousios jest całkowicie błędne.
Hieronim zaś, ponad 100 lat później pisze do Damazego:
" Wszyscy przedstawiciele świeckich umiejętności nic innego nie rozumieją ̨ przez hipostazę, jeno substancje ̨. A któż, proszę, będzie świętokradzkimi usty głosił trzy substancje w Bogu ? Jedna jedyna jest natura Boga, która prawdziwie jest. To bowiem, co istnieje, nie ma bytu skądinąd, lecz jest swoim bytem. Wszystko inne, co jest stworzone, chociaż zdaje się być, nie jest, ponieważ kiedyś nie istniało, a to co nie istniało, może znowu przestać istnieć. Tylko Bogu samemu, który jest wieczny, to jest, który nie ma początku, przysługuje prawdziwie nazwa „esencji”. [...] A ponieważ Jego jedynie natura jest doskonała, i w trzech osobach jedno bóstwo istnieje, które jest prawdziwe i jedną jest naturą, przeto ktokolwiek mówi, że są trzy, to jest, że są trzy hipostazy, czyli substancje, ten pod pozorem pobożności usiłuje twierdzić, że są trzy natury w Bogu. " - ( Ep 15, 4 ).
Jeszcze później, bo w latach trzydziestych piątego stulecia, kiedy Sokrates zwany Scholastykiem pisał swoja ̨ kontynuację Historii Kościelnej Euzebiusza, zauważył, że problem terminów hypostasis i ousia wcale nie jest zamknięty. Przytacza on zdania dawniejszych autorytetów:
" Helleńscy nauczyciele pogańskiej mądrości w rozmaity sposób określali „istotę ”, ale o „hipostazie” nigdzie nawet nie wspominają. Gramatyk Ireneusz w swoim ułożonym alfabetycznie leksykonie pt. Atticistes nazywa ten wyraz nawet barbarzyńskim, żaden bowiem z dawniejszych pisarzy go nie używa, a jeśli nawet gdzieś występuje słowo „hipostaza”, oznacza co innego w porównaniu ze znaczeniem dziś przyjętym. I tak u Sofoklesa w tragedii pt. Feniks, hypostasis oznacza zasadzkę. U Menandra zaś przyprawę, lub jak by ktoś na przykład określił męty w beczce wina jako „hipostazę”. Trzeba wszakże podkreślić, że chociaż starożytni filozofowie pominęli ten wyraz, to jednak bliższa naszych czasów ich generacja ciągle używała wyrazu „hipostaza” zamiast „istota” ( ousia ). "
Widać więc, że Dionizemu Rzymskiemu całkiem słusznie mogło się wydawać za niebezpieczne, czy wręcz błędne, mówienie o trzech hipostazach w Bogu.
Takie błędne sformułowanie przeniesione później do teologii łacińskiej funkcjonowało przez długi czas w podręczniku dla kształcących się kleryków pt. Sentencje Piotra Lombarda. Ten istotny błąd zauważył opat cystersów Joachim de Fiore. Joachim czytał ów aktualny wtedy podręcznik teologii i znalazł tam określenie " trzech w jednym " . Jako że umiał najwyraźniej liczyć do pięciu policzył i wyszło mu, że jeśli trzech jest w jednym to jest ich... czterech. Teza była dosyć śmiała, lecz rewolucyjna. Przedstawiono ją szybko ówczesnemu papieżowi, który choć się wielce nad tym trudził nie znalazł odpowiedzi na postawioną kwestię, więc tezę potępił i odstawił do lamusa.
Ale wróćmy do pierwszych wieków chrześcijaństwa. Tak więc, gdy na Wschodzie, zwłaszcza pod wpływem pism Orygenesa, termin ten zaczynał się nadawać do określenia indywidualności poszczególnych Hipostaz Boskich, na Zachodzie próbowano znaleźć łaciński odpowiednik tego określenia z literatury i filozofii, nie nadążając jakby za użyciem języka tam, gdzie posługiwano się nim potocznie.
Równie niepokojące dla Dionizego było dzielenie Bożej potęgi na trzy. Jeszcze Tertulian w swym dziele pt. Przeciw Prakseaszowi pisał :
" trzech nie co do stanu, ale co do stopnia, nie pod względem substancji, a pod względem formy, nie co do mocy, lecz co do postaci " - AdvPrax 2, 4. Podobnie i Ireneusz z Lyonu w Dem 47: „ Ojciec jest więc Panem i Syn jest Panem; Ojciec jest Bogiem i Syn jest Bogiem, ponieważ to, co jest zrodzone z Boga jest Bogiem. I tak, zgodnie z istotą i mocą swej natury ukazał się jeden Bóg, a z drugiej strony, jako administrator ekonomii naszego zbawienia, jest i Syn i Ojciec ” .
W ujęciu Hipolita identyfikacja ta wyglądała następująco:
" Mówiąc o „innym” nie twierdze, że istnieje dwóch Bogów, lecz mówię o Nim jak o światłości ze światłości, jak o wodzie ze źródła, albo jak o promieniu ze słońca. Jedna bowiem moc ( dynamis ) wywodzi się z całości, całością zaś jest Ojciec, a Słowo jest mocą, która z Niego pochodzi. " CN 11.
Tertulian zaś w swej Apologii 21, 11-13 pisał : „ A my zaś słowo, rozum i potęgę, przez które, jak wyżej powiedzieliśmy, Bóg stworzył wszystko, przypisujemy jako szczególną właściwość duchowi, który i słowo posiada, kiedy mówi, i rozumem się posługuje, kiedy wydaje rozkazy, i na potędze się opiera, kiedy działa. Uczyliśmy się, że pochodzi od Boga, i przez pochodzenie jest zrodzony, i dlatego synem Boga i Bogiem nazwany z jedności natury. / …/ W ten sposób to, co z Boga wyszło, jest Bogiem i Synem Boga i jednym Bogiem obaj. W ten sposób duch z ducha i Bóg z Boga, drugi tylko z porządku, utworzył liczbę przez stopień, a nie przez swoją istotę, a z macierzystej materii nie oderwał się, lecz wyszedł. "
Wcześniej podobnie filozofował Justyn Męczennik w swym Dialogu z Żydem Tryfonem ( 128 ) przyrównując Syna Bożego do mocy, która " jest nierozłączna i nierozdzielna od Ojca, podobnie jak mówią, że światło słońca na ziemi jest nierozłączne i nierozdzielne od tego na niebie " . Po czym dodał " owa moc została zrodzona z Ojca, Jego potęgą i wolą, jednakże nie przez odcięcie, jak gdyby istota Ojca ( gr. τῆς τοῦ πατρὸς οὐσίας ) miała być podzielona podobnie do wszystkich rzeczy rozebranych na części i podzielonych, które nie są już tym samym po tym, gdy zostały podzielone; i jako przykładu użyłem ognia, który rozpalany jest od innego ognia; postrzegamy je jako różne jeden od drugiego, a jednak ten, od którego się rozpala nie staje się mniejszy, lecz pozostaje taki sam. "
Dionizy Rzymski nie miał większych ambicji. Ograniczył się do wskazania niektórych punktów nauczania Dionizego Aleksandryjskiego jako, jego zdaniem, niebezpiecznych. Zwłaszcza dotyczyło to wprowadzania do teologii trzech hipostaz. Obstawał przy tym rzecz ciekawa przy nazewnictwie monarchiańskim. Uważał je za należące do tradycyjnego nauczania Kościoła i w związku z tym za nienaruszalne . Tertuliański „ wynalazek ” polegający na określeniu Boga jako jednej substancji w trzech osobach ( personach ) wyraźnie nie budził jego zaufania, już to dlatego, że biskup Rzymu Kalikst mówił kiedyś o jednej osobie Ojca i Syna, a nie dwóch, już to dlatego, że Tertulian po przejściu do montanistów uchodzić mógł za teologa skompromitowanego wraz ze wszystkimi swymi dziełami.
Natomiast Tertulian tak to ujmował pisząc w Adversus Praxean VII 1. : " Wtedy więc samo Słowo przybrało swą postać i piękno, brzmienie i głos, gdy rzekł Bóg: Niech się stanie światłość. Tak dopełniły się narodziny Słowa, gdy wyszło z Boga. Ustanowione przez niego najpierw w myślach, pod imieniem Mądrości – Pan ustanowił mnie przed podjęciem swych dzieł, potem zrodzone rzeczywiście – Gdy przygotowywał niebo, byłam z nim, uczyniło swym Ojcem Tego, z którego wyszedłszy stało się Synem, pierworodnym, bo zrodzonym przed wszystkim, i jednorodzonym, bo tylko ono zrodziło się z Boga, bezpośrednio z wnętrzności jego serca, jak sam Ojciec zaświadczył : Serce moje wydało z siebie słowo najlepsze. "
List Dionizego nie wniósł nic nowego do teologii. Jest świadectwem popularnego monarchianizmu, „odpornego” na nowy język teologiczny, który w końcu jednak przeważy i doprowadzi do sformułowań soboru nicejskiego i konstantynopolitańskiego I. - Henryk Pietras SJ WAM Kraków 1996 ( wstęp do Tertuliana Przeciw Prakseaszawi ) str.28.
W tych sformułowaniach jednak widać dlaczego przeciwstawił się nim Ariusz i ci wszyscy, którzy reprezentowali antiocheński punkt widzenia. Stwierdzenie, że Syn jako zrodzony pochodzi „z istoty Ojca”, i że jest On „z tej samej substancji co Ojciec” wyrażone w pojęciu „współistotny Ojcu” ( homoousios ) wzbudzało opory nie tylko u arian, lecz także u wielu biskupów niekoniecznie sympatyzujących z doktryną Ariusza.
Były przynajmniej cztery przyczyny takich oporów. Warto się temu bliżej przyjrzeć.
Podstawową przesłanką przyjętą przez Ariusza było twierdzenie o absolutnej jedności i transcendencji Boga. Przez Boga Ariusz rozumie, oczywiście, Boga Ojca. Syn utożsamiony ze „Słowem” , był narzędziem Ojca przy stworzeniu świata. Wynikały z tego dalsze konsekwencje.
Po pierwsze - Syn musi być stworzeniem, które Ojciec ukształtował z niczego. Niczego wcześniej nie mogło być. Zrodzenie Syna było równoznaczne z Jego stworzeniem. Syn jest doskonałym stworzeniem i nie można Go porównywać z resztą innych stworzeń. Jest On stworzeniem zawdzięczającym swoją egzystencję całkowicie woli Ojca, co wynika z podstawowego faktu, że nie istnieje sam z siebie ( Jana 5 : 26 ).
Po drugie - jako stworzenie Syn musiał mieć początek. Ariusz nie zgadzał się z poglądem Orygenesa, który zrodzenie Syna z Ojca pojmował jako wieczne i ciągłe, przez co wyglądało na to, że Syn jest niezrodzony na równi z Ojcem. Orygenes uważał, że Syn został powołany do istnienia poza czasem, gdyż przed stworzeniem świata nie można mówić o żadnym czasie. Ale Ariusz twierdził, że „był czas, kiedy Go nie było” - ( Hebr. 1 : 5 ).
Po trzecie - Syn nie może mieć tej samej istoty, natury co Ojciec. Bóg Ojciec, zdaniem Ariusza powołał Syna do istnienia przed stworzeniem świata, które było faktycznym dziełem Syna. Jednakże Syn jest niższy od Ojca i to pod każdym względem. Jest On wprawdzie jak powiada apostoł Paweł, że „obrazem Boga niewidzialnego – pierworodnym wobec każdego stworzenia” , ale jest to jednak tylko obraz istoty Ojca, nie zaś Syn mający tą samą co Ojciec istotę. Nie jest więc homoousios czyli współistotny Ojcu. Stąd też twierdzenie Jezusa zapisane w Ewangelii Jana 10 : 30 „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” i „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” ( Jana 14 : 9 ) oraz „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” ( Jana 14 : 10 - 11 ) - oznaczają według Ariusza jedność woli Ojca i Syna. Choć Syn według Ariusza jest Słowem i Mądrością Boga, jest odmienny od tego Słowa i tej Mądrości, które należą do samej istoty Boga. Syn jest natomiast stworzeniem i nosi te tytuły dzięki łasce dającej możliwość korzystania z tych dóbr i dlatego faktycznie uczestniczy w Słowie i Mądrości.
Po czwarte, - Syn podlega zmianie i tak jak każde stworzenie może podlegać grzechowi. Syn mógł więc upaść tak, jak upadł szatan. Gdyby tak nie było Jezus nie byłby kuszony.
Ariusz stawiał tezę jak to jest możliwe, żeby Jezus Chrystus mógł być Bogiem ? Jeżeli Jezus jest Bogiem i Bóg Ojciec Bogiem, to jest ich dwóch. Ale wtedy jeden musi się od drugiego czymś różnić. A jeżeli się różni, tzn. że jeden ma coś, czego nie ma drugi. A zatem ten drugi już nie jest doskonały, bo musi występować ograniczająca go różnica. Dla poparcia swojej tezy na temat stworzenia Syna Bożego, Ariusz powoływał się na tekst Przyp. 8 : 22 uważając Mądrość mówiącą o sobie samej, że została stworzona jako Boże arcydzieło, jako początek Bożej mocy, od dawna, od wieków, od początku nim ziemia powstała. - Przyp. 8 : 22. Jezus jako stworzenie różni się więc od Ojca swoją istotą.
Ariusz był zainteresowany przede wszystkim zachowaniem nadrzędności i jedności Boga. Twierdził, że Bóg sam w sobie jest jedyny, nie stworzony i nie zrodzony. W odniesieniu do Boga odrzucał też rozróżnienie miedzy zrodzeniem a stworzeniem. Jako człowiek posiadał ujmujący sposób postępowania, wysokie wykształcenie i szczególne uzdolnienie do dialektyki, a prowadząc surowy tryb życia ascetycznego pozyskiwał wielu pogan w Aleksandrii, gdzie pełnił obowiązki prezbitera. Jego poglądy były próbą obrony chrześcijańskiego monoteizmu, co miało wówczas szczególne znaczenie wobec przewagi pogańskiego politeizmu w Aleksandrii.
Relacje między Synem Bożym i Ojcem były szczególnie dyskutowany w Aleksandrii już od pokolenia chrześcijan z czasów Orygenesa ( 185 - 254 ), a potem biskupa Dionizego (260 – 264). Ariusz kontynuował ówczesny subordynacjonizm podbudowując biblijną argumentacją, którą zdobył w antiocheńskiej szkole pod kierunkiem jej założyciela, chrześcijanina Lukiana ściętego przez pogańskich Rzymian za przekonania chrześcijańskie. Późniejsze nicejskie wyznanie wiary znane jako credo nicejskie zawierające stwierdzenie, że Syn jako zrodzony pochodzi „z istoty Ojca”, i że jest On „z tej samej istoty ( gr. ousios ) co Ojciec, wyrażone w pojęciu „współistotny Ojcu” ( gr. homoousios ) było nie do pogodzenia z poglądami tych chrześcijan. Znaczenie słowa „ousia” od dawna było zmienne i zależało od szkoły filozoficznej czy tradycji. Np. ousia i pochodne od niego słowo homoousios były również używane przez gnostyków, co mówi samo za siebie. Gnostycy używali go w sensie określenie przynależności duchowej części świata do sfery boskiej. Wyraz homoousios pojawia się w użyciu teologicznym w trzecim wieku zaledwie dwa razy. Raz w korespondencji dwóch Dionizych.: biskupa Aleksandrii i biskupa Rzymu z lat sześćdziesiątych III wieku. Pewni Aleksandryjczycy zwrócili się do biskupa Rzymu o jego opinię w tej kwestii. Ale słowa biskupa Aleksandrii zostały zniekształcone. Dionizy Aleksandryjski odpierając zarzuty starannie wyjaśnił swoje obawy i napisał, że uznaje Ojca i Syna za homogene, czyli będących tej samej natury, tak jak np. Ojciec i dziecko, którzy mają tę samą naturę. W tym sporze biskup Rzymu i jego poplecznicy byli zwolennikami użycia pojęcia homoousios w odniesieniu do Ojca i Syna, natomiast przedstawiciele aleksandryjscy żywili wobec tej teologii pewne zastrzeżenia. Dionizy Aleksandryjski twierdził, że był czas kiedy Syn nie istniał i że był innej istoty niż Ojciec. Cytował też słowa Chrystusa z Ewangelii Jana 15 : 1 - " ja jestem prawdziwą winoroślą, a mój Ojciec jest Rolnikiem ", aby zaznaczyć różnicę między Ojcem i Synem. Z drugiej strony ilustrował ich wzajemną naturę posługując się opisem światła i świecenia. Stąd też był skłonny zaakceptować termin homoousios, ( czemu w łacinie odpowiadało słowo consubstantialis ), choć przyznawał, że te słowa nie występują w Piśmie Świętym.
Drugi przypadek użycia terminu homoousios to synod w Antiochii w roku 268 , na którym potępiono Pawła z Samosaty. Uczniem jego był pochodzący z Samosaty Lukian z Antiochii, ścięty przez władze rzymskie w 312 r. za wyznawanie chrześcijaństwa. Paweł zaś z Samosaty był uczniem Teodota, według którego Jezus był człowiekiem obdarzonym świętym duchem Bożym. W II wieku pojmowano więc Chrystusa na sposób żydowski, a nie helleński. Co ciekawe w poglądach Pawła z Samosaty depersonalizujących Logos spotkać można było określenie homoousios w odniesieniu do Logosu i Boga Ojca, co zaprzeczało subsystencji Logosu z Prologu Jana. Paradoksem jest, że potępiony na synodzie w Antiochii termin homoousios w 268 r. wszedł w treść credo nicejskiego w 325 r. I dlatego właśnie część historyków zaprzecza takiemu określeniu przypisywanemu Pawłowi z Samosaty twierdząc, że wszelkie opisy synodów w Antiochii były dziełem późniejszych nicejczyków, którzy posłużyli się swoją terminologią do opisu głoszonych poglądów Pawła z Samosaty co nie odpowiadało rzeczywistości. Tak więc pojęcie homoousios pojawiło się przed soborem nicejskim, ale tylko kilka razy i to zawsze w kontekście jakiejś polemiki filozoficznej.
Tymczasem w Aleksandrii nastąpiły pewne zmiany w wyznawanych poglądach. Jeszcze za czasów Theonasa ( 282 - 300 ) biskupa Aleksandrii pojawił się w Aleksandrii prezbiter Sabellius prawdopodobnie z Pentapolis w Libii, który zaczął szerzyć poglądy, że Ojciec, Syn i Duch Święty są trzema aspektami, czy inaczej trybami ( modusami ) jednego Boga. Tak jak słońce manifestuje się poprzez ciepło, światło i formę ( okragłą ), tak Bóg manifestuje się w trojaki sposób. Sabellius powoływał się na 2 Kor. 4 : 6 błędnie interpretując, że Bóg ma trzy oblicza ( gr. prosopon ). Theonas sprzeciwił się wtedy rodzącej się idei trynitarnej i ekskomunikował Sabelliusa. Ale jego poglądy wywierały nadal zgubny wpływ. W tym też mniej więcej czasie młody Ariusz stanął po stronie Melecjusza biskupa Lykopolis z środkowego Egiptu usytułowanego na lewym brzegu Nilu. Melecjusz wykazywał surową i nieustępliwą postawę wobec tych chrześcijan, którzy w czasie prześladowań wyparli się wiary ( tzw. lapsi ), a później chcieli powrócić na łono kościoła. Jego zwolennicy t.zw. melecjanie szczycili się wytrwaniem w wierze w trakcie prześladowań i nazywali siebie Kościołem Męczenników. Ci, którzy więc byli wyłączeni z kościoła za zdradę wiary gromadzili się wokół następcy Theonasa, biskupa Piotra oraz jego następcy - biskupa Aleksandrii, który okazywał im pobłażliwość - czego nie uznawał Melecjusz.
Ariusz podpatrzył w sformułowaniach Aleksandra ówczesnego biskupa Aleksandrii wpływu sabelljanizmu i wystąpił przeciwko nim ze swoją nauką, opierając się na wcześniejszej aleksandryjskiej teologii, twierdząc, że majestat Boży jest tak wielki, iż świat nie może bezpośrednio przez Boga być stworzonym i z Bogiem być w bezpośrednim zetknięciu. Jeżeli więc Bóg chciał stworzyć świat, potrzebną mu była do tego istota pośrednia, którą mógłby użyć, jako narzędzia do stworzenia wszechrzeczy. Tą istotą pośrednią według Ariusza, jest Logos czyli Syn, którego natura jest odmienną od natury Boga, gdyż w przeciwnym razie, świat nie mógłby być przez niego stworzonym. Istotą jednak poglądów Ariusza było nie uznawanie współistotności ( gr. homoousios ) Boga Ojca i Syna oraz ich bycia w tej samej boskiej ousios tłumaczonej później przez łacińskich nicejczyków jako substancja ( łac. essentia ). Słusznie zauważyli późniejsi krytycy trynitaryzmu, że doktryna ta ma swoje korzenie w zmodyfikowanej herezji sabelliańskiej nazywanej czasem modalizmem. Bóg nie może bowiem mieć trzech obliczy ( gr. prosopon, łac. persona ) ani stanowić w sobie jakiegokolwiek zwielokrotnienia, gdyż doskonałość Boża wyklucza złożoność. Doskonały Byt nie może być ontycznie złożony nawet jeśli współegzystuje ze sobą to co Go stanowi.
Biblijnym zdemaskowaniem tych niedorzeczności było akcentowane przez unitarian zapisane Tetragramem Imię Boże JEHOWAH , które zawsze w tekstach hebrajskich odnosiło się ono tylko do Boga Ojca, a wersety cytowane z Pism Hebrajskich w Pismach Greckich wskazywały, że Jezus nie jest Bogiem Najwyższym, nie jest Bogiem Wszechmocnym. Stąd też często cytowana przez nicejczyków łacińskich formuła z wersetu Mt. 28 : 19 sugerująca istnienie trójosobowego Boga nabierała zupełnie innego znaczenia. Np. w okresie Reformacji unitariańscy Bracia Polscy demaskowali błędne użycie tej formuły jako argumentu trynitarnego ze względu na występujący w takim rozumowaniu błąd logiczny, ponieważ nie można na podstawie jedności skutku wnosić o jedności przyczyny. ( Andrzej Frycz Modrzewski : Sylwa I, traktat I, rozdział V, dowód IX ).
Słusznie też Andrzej Wiszowaty pisał, że " jedność jest w sobie niepodzielna, że tego co jednostkowe nie orzeka się o wielu rzeczach ". Skoro więc kościół rzymski przyjął definicję osoby Boecjusza, to tym samym w doktrynie trynitarnej sam sobie zaprzeczył. Jedna numerycznie istota nie może istnieć jako wiele istniejących osób.
Nicejskie wyznanie wiary stwierdza z naciskiem, że Syn został zrodzony, nie uczyniony (γεννηθέντα οὐ ποιηθέντα ). On również jest „ Bogiem z Boga " ( Θεὸν ἐκ Θεοῦ ) i to nie jest Bóg drugiego stopnia. Credo podkreśla wiarę w Chrystusa " jako Boga prawdziwego z Boga prawdziwego " ( Θεὸν ἀληθινὸν ἐκ Θεοῦ ἀληθινοῦ ). W celu wykluczenia wszelkich wątpliwości zakończono nicejskie wyznanie wiary tak zwanymi anatemą, czyli oświadczeniem wykluczenia z wspólnoty kościelnej: tych " którzy mówią : «był kiedyś czas kiedy go nie było» lub «zanim się narodził nie był» lub «stał się z niczego» lub pochodzi z innej hipostazy, lub z innej istoty ( ousiua ) [niż Ojciec], lub, że Syn Boży jest przeobrażalny i zmienny " . W zakończeniu tego wyznania wiary jest więc potępienie tych, którzy twierdzą, że Ojciec istniał przed Synem, albo że Syn jest stworzeniem powołanym z nicości, albo że podlega zmianie czy jakiemuś przeobrażeniu. Najbardziej jednak kontrowersyjne było wprowadzenie niebiblijnego sformułowania opisującego Syna jako " współistotnego Ojcu " ( ὁμοούσιον τῷ Πατρί ), co później tłumaczono na łacinę jako " unius substantiae cum Patre ( quod graece dicunt homousion ). "
Pomimo ogłoszenia credo nicejskiego w 325 r. nie zgadzano się powszechnie z teologią homoousios . Teologia ta zwyciężyła tyko dlatego, że do władzy doszedł kler kooperujący z cezarem. Ważność soboru nicejskiego jest więc całkowicie kwestionowana przez niezgodne działania z zasadami Bożymi, Słowem Bożym, a nawet ze zwykłym prawem świeckim. Biskup rzymski był nieobecny na tym najważniejszym dla katolików soborze co świadczy, że niewiele wtedy jeszcze się liczył, a może go nawet w tym czasie w ogóle nie było. Credo Atanazego przeważyło nie ze względu na słuszność, lecz ze względu na poparcie cezara. Zakończenie soboru, po wielu tygodniach obrad, odbyło się uroczyście w łączności z obchodami 20-lecia rządów cesarskich Konstantyna. Niejeden dał się oślepić tym blaskiem i być może nie przeczuwał niesłychanego zagrożenia, jakie to ze sobą niosło. W gruncie rzeczy był to początek zbratania się uległego cezarowi kleru z władzą państwową - co Apokalipsa określa jako duchowy nierząd. W ten sposób powstał twór zupełnie nowy mający swoje wyznanie wiary, swoją strukturę i dogmaty całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym.
Sobór wysłał osobne pismo do większych kościołów lokalnych informując o swoich decyzjach, cezar zaś wysłał obszerną relację do kościołów o przebiegu soboru, przypisując sobie jako pontifexowi maximusowi inicjatywę jego zwołania. W specjalnym piśmie do kościoła aleksandryjskiego donosił o potępieniu nauki Ariusza. Ci, którzy nie chcieli się podporządkować rozporządzeniom stawali się tym samym wrogiem państwa i współpracujących z nim biskupów.
Ariusz nie przestał mówić, że Syn jest stworzeniem ( gr. κτίσμα ) - Ap. 3 : 14, dziełem Bożym ( gr. ποίημα ) - Przyp.8 : 24 LXX, że nie istnieje odwiecznie i ma początek. Nie istniało bowiem nic z czego mógłby powstać. I nie może też pochodzić z odwiecznej istoty ( ousia ) Ojca. To zaś wyklucza, by Syn był współ-wiekuisty Ojcu. Za swoje poglądy Arjusz i jego dwaj zwolennicy, Teonas, biskup Marmaryki i Sekundus, biskup Ptolemaidy, skazani zostali na wygnanie do Illyrji, naukę jego wyklęto, dzieła jego kazano spalić, a za przechowywanie ich groziła kara śmierci ( Isokrates : Ἐκκλησιαστική Ἱστορία, I.9, I.21 ). Jednakże, gdy archidiakon Atanazy został biskupem Aleksandrii w 326 r. n.e. sytuacja uległa zmianie. Najpierw była widoczna w usposobieniu Konstantyna, względem Kościoła; jego siostra Konstancja, ulegając rozumowaniom Euzebjusza z Nikomedji, przyjęła naukę Arjusza i do niej również usiłowała przeciągnąć samego cesarza. Czując bliską śmierci, zaleciła Konstancja bratu swemu pewnego prezbitera, nazwiskiem Eutokiusz, jako prawowiernego, lecz umiarkowanego męża, a ten potrafił przekonać cesarza, że Ariusz jest niewinną ofiarą i wyjednał mu łaskę monarszą i powrót do Konstantynopola. Ariusz, w towarzystwie wyklętego, przez Aleksandra, diakona Euzojusza, przybył do stolicy. Euzebjusz z Nikomedji i Teognis z Nicei, wspólnicy Arjusza, otrzymali również łaskę i opiekę monarszą. Wtedy też wystąpiono z licznymi skargami na Atanazego przed cesarzem, że był on sprawcą wszystkich sporów i nieporozumień. Obwiniano go o zbieranie podatków, o wstrzymanie dostaw zboża dla cezara, a nawet o zawiązanie spisku na jego życie. Spowodowało to wszystko ekskomunikę Atanazego i przychylenie się cezara na stronę Arian. Chrzest otrzymał z rąk ariańskiego biskupa - Euzebiusza z Nikomedii w 337 r. na łożu śmierci.
Potępienie więc Ariusza - jak widać - nie doprowadziło do zakończenia całej sprawy. Konstantyn Wielki rozumiał, że zasięg sporu i rozłamu może być zagrożeniem dla sprawowanej przez niego władzy. Zwołany przez niego sobór niczego nie wyjaśnił, natomiast wyznaczył kurs polityki kościelnej. Utworzyły się dwie zwalczające się frakcje : nicejska i ariańska, które rywalizowały o przejęcie władzy co najmniej przez 55 lat po soborze nicejskim, dopóki wychowanek nicejczyków - Teodozjusz nie został cezarem i edyktem cunctos populos ogłoszonym 27 lutego 380 r. nie dał przewagi nicejczykom. Przeciwnicy zostali wyjęci spod prawa. Nawet wtedy jednak nie oznaczało to końca sporów, które ciągnęły się nie latami, lecz wiekami, ale argumentem tych którzy doszli do władzy, stała się siła i oszustwo. A więc nie oznaczało to żadnego zwycięstwa nicejczyków.
Przez cały okres dzielący sobór nicejski w 325 r. do soboru konstantynopolitanskiego w 381 r. zwolennicy Ariusza rozwijali swą działalność. Od roku 334 inny uczeń Ariusza, Wulfila, szerzył na terenie Dacji poglądy ariańskie wśród germańskich Gotów przybyłych z Północy z Półwyspu Skandynawskiego. W ciągu tego okresu dyskutowano nad tym czy Syn jest podobnej ( gr. homoios ) natury co Ojciec Niebiański, czy też jest innej, niepodobnej natury ( gr. anomoios ). Anomejczycy twierdzili, że Bóg jest niezrodzony i w tym upatrywali Jego istotę ( ousia ). Syn więc, jako zrodzony przez Boga Ojca, nie jest z nim jednakowej istoty, a więc jest niepodobny, pod tym względem, gdyż ma początek. Te dwa różne stanowiska próbował pogodzić następca Konstantyna, aby mieć spokój w państwie. Dyskutowano więc nad tym czy Syn jest homoousios ( współistotny ) czy homoiousios ( tzn. podobnej istoty ). Cezar chciał, by wypracowano formułę kompromisową, którą przyjęliby wszyscy. Jednak taka formuła budziła niechęć u tych, którzy opierając się na Piśmie Świętym nie spotykali w nim określeń takich jak : ousia ( istota ) czy hipostaza w filozoficznym znaczeniu. Ponadto ani Łukasz w Dziejach Apostolskich, ani żaden inny pisarz nie wspominali o zgromadzaniu się Apostołów w celu układania przepisów wiary. W dodatku większość debat toczyła się w języku greckim i choć uznawano, że odpowiednikiem terminu hipostaza jest substancja ( łac. substantia ), a odpowiednikiem gr. ousia ( istota ) łac. essentia, to jednak były zastrzeżenia do łacińskiego terminu persona. W rezultacie mylono te terminy i hipostazę tłumaczono jako subsystencję, a potem jako persona. Wyrazom łacińskim nadano znaczenie odmienne od tego jakie miały w powszechnym użyciu ( Marcel Simon: La civilisation de l'antiquite et le christianisme, 1992, str.287 ). Zasadnicza zmiana w rozumieniu osoby dokonała się dopiero w teologii Boecjusza, który oddzielił pojęcia "hipostaza" ( subsystencja ) i "persona", definiując osobę jako "substancję indywidualną o naturze racjonalnej ( łac. "naturae rationalis individua substantia" ).
Już w kilka miesięcy po zamknięciu obrad soboru nicejskiego utworzyła się najpierw cicha, a następnie coraz głośniejsza opozycja przeciw Aleksandrii trzymająca stronę Ariusza. Animatorem wspólnego frontu antynicejskiego był Euzebiusz z Cezarei. Nie godził się on z narzuconym mu określeniem homoousios, choć początkowo ugiął się pod presją ze strony cezara. Określał Jezusa jako : " Wojska niebiańskiego duchów wiecznych Wodza Naczelnego, Wielkiej Rady Anioła, Niewypowiedzianej myśli Ojcowskiej Sługę ! Wszech rzeczy razem z Ojcem Twórcę ! Drugą po Ojcu świata całego Przyczynę, Syna Bożego prawdziwego i jednorodzonego … " ( Euzebiusz : Historia Kościoła, I, 2, 4-7 ).
Gdy zmarł Konstantyn testament cesarza przekazywał imperium między jego trzech synów oraz dwóch bratanków niebawem skrycie zamordowanych. Synowie zmarłego cezara podzielili państwo, tak że Konstantyn II otrzymał Zachód, Konstans - środkową część Italii, a Konstancjusz - Wschód. Wkrótce też doszło do konfliktów między nimi, ale z tego zwycięsko wyszedł Konstancjusz, który w 353 r. został jedynym władcą. Natomiast ogniskiem sporów o panowanie w kościele stała się znowu Aleksandria. Tam właśnie działał prezbiter Akacjusz ( późniejszy biskup Cezarei ), który zjednał sobie cesarza. W związku ze zwołaniem do Rzymu w 340 r. synodu zwolenników Atanazego, arianie w odpowiedzi zwołali synod w Antiochii w 341 r. Po zakończeniu synodu wysłano na Zachód poselstwo, aby położyć kres sporom teologicznym. Ale w odpowiedzi biskup rzymski Juliusz I zwołał do Sardyki ( dzisiejsza Sofia ) wielki synod zgromadzający biskupów Wschodu i Zachodu. Synod odbył się w Sardyce jesienią 343 r., ale wskutek przebiegłości nicejczyków nie doszło do równowagi sił. Istniała też niechęć do wspólnych obrad z biskupami zachodnimi, których uważano za odstępców i krętaczy. W rezultacie nie doszło do wspólnych obrad. Biskupi ariańscy udali się do Filipopolu w Tracji, gdzie zwołali inny synod nieskrępowany cesarskimi determinacjami, przebiegłą polityką nicejczyków, jak i obecnością wyłączonych z kościoła. Tymczasem biskupi na synodzie w Sardyce uznali, że Atanazy został niesłusznie złożony z urzędu i uznając formułę nicejską mówiącą o homoousion za poprawną, zatwierdzili ją ponownie.
Cesarz Konstancjusz widząc fiasko synodu w Sardyce ustosunkował się negatywnie do nicejczyków. Aby jednak zażegnać istniejący spór Konstancjusz polecił zwołać latem 344 r. synod do Antiochii, na którym uchwalono kompromisową formulę wiary. Formuła ta zawierała stwierdzenie, że Syn Boży jest podobny ( gr. homoion ) do Ojca. Ale nawet ten kompromis nie przyniósł żadnego rezultatu. W tym czasie pojawił się w Antiochii zdolny człowiek o imieniu Aecjusz, który obeznany z metodami rozumowania filozoficznego skutecznie zwalczał teologię nicejską homoousios. Był też uważany za znakomitego logika ( Isokrates : Ἐκκλησιαστική Ἱστορία,II, 35 ). Według Aecjusza Ojciec Niebiański jest Bogiem niezrodzonym, Syn zaś jest zrodzony, a zatem nie może w żaden sposób być z Nim współistotny ( homoousios ). Bóg Ojciec jest więc w najwyższy sposób jedną, jedyną Istotą ( ousia ), o której można po prostu i całkowicie powiedzieć, że jest ( będącą ). Charakteryzuje Go sama konieczność Jego bytu. Ponieważ od nikogo nie pochodzi, a z absolutną jedynością łączy się absolutna niezrodzoność, Syn nie może być równy pod względem Istoty Ojcu, gdyż wyklucza to sama zrodzoność. Syn zatem jest kimś różnym ( gr. anomoios ) od Ojca. Uczniem Aecjusza był Eunomiusz rodem z Dakoru w Kapadocji, późniejszy biskup Kyzikos od 360 r. Uczył się on retoryki w Konstantynopolu i był gorliwym kontynuatorem arianizmu.
W 357 r. zwołano do Sirmium synod na którym odrzucono i potępiono określenie homoousios oraz homoiousios i stwierdzono, że Syn nie jest równy Ojcu. Na Wschodzie decyzję synodu przyjęto z entuzjazmem, a na Zachodzie wywołało to sprzeciw, choć np. w Mediolanie od 355 r. biskupem był arianin Auksencjusz aż do 374 r. W związku z tym zwołano synod do Ancyry w 358 r. gdzie stwierdzono, że inna relacja zachodzi między stworzeniem a Stwórcą, a inna miedzy Synem i Ojcem, i stąd Ojciec przed wiekami rodzi Syna podobnego ( homoios ) sobie w Bóstwie. Jednak Syn nie jest Bogiem w taki sposób ( authentikos ) jak Ojciec. Wyniki synodu przesłano do Sirmium, gdzie przebywał cesarz. Ten zaś zwołał w 358 r. kolejny synod do Sirmium. Pod wpływem cesarza przyjęto na nim formułę ugodową mówiącą, że Syn we wszystkim jest podobny do Ojca nawet co do istoty. Tą t.zw. trzecią formułę syrmijską zgodził się podpisać biskup rzymski Liberiusz oraz biskup Hozjusz. Ale i to nie okazało się szczere. W gruncie rzeczy byli oni zwolennikami homoousios i stąd chytrze podkreślali wyjątkowe podobieństwo we wszystkim Ojca i Syna choć nie było to równoznaczne z ich identycznością. Ale z kolei te uchwały synodu w Sirmium spotkały się z gwałtownym sprzeciwem arian. Konstancjusz zrozumiał, że w ten sposób nie osiągnie pokoju ani w kościele, ani w państwie. Zwołał więc kolejny wielki synod, który wyznaczono ostatecznie na rok 359. Aby dać szansę obu stronom biskupi zachodni pro-nicejscy zebrali się w Rimini, natomiast wschodni w Seleucji. Idąc za sugestią cesarza postanowiono wypracować formułę pojednawczą tzw. czwartą formułę syrmijską, w której odrzucono zarówno termin homoiousios jak i termin anomoios, a przyjęto jako obowiązujący termin homoios. Formuła ta stwierdzała, że Syn Boży jest we wszystkim ( kata panta ) podobny do Ojca, co nie wszyscy biskupi chcieli uznać. Bazyli z Ancyry dodał do formuły wyjaśnienie stwierdzające, że we wszystkim to znaczy w hipostazie ( kata ten hypostasin ), w istnieniu ( kata ten hyparksin ) oraz w bycie ( kata to einai ). Ponieważ obradujący w Rimini wykazali się wyjątkowo złą wolą, cesarz nie chciał w ogóle rozmawiać z nimi i wtedy ze strachu potępili własną formułę i podpisali formułę stwierdzającą, że Syn jest podobny do Ojca ( homoios to Patri ). Formuła ta pomijała słowa " we wszystkim " ( kata panta ) i potępiała używanie terminów " ousia " ( istota ) oraz hipostaza ( hypostasis ). W Seleucji natomiast zgodzono się na kompromisowy termin homoiousios. Ci pół-arianie ( t.zw. semi-arianie ) też w końcu podpisali kompromisową formułę zawierającą termin homoios. Ale nie wszyscy poszli na kompromis. Ostatecznie zwołano synod w Konstantynopolu w 360 r. który zatwierdził formułę z homoios. Ci którzy sie z tym nie pogodzili musieli pójść na wygnanie. Należał do nich Aecjusz, którego zesłano do Cylicji, a potem do Pizydii.
Historia ta pokazuje, do czego doprowadził kompromis w sprawach wiary. Oczywiście na tym korzystał cezar, który chciał mieć w swym państwie spokój i wszystkich uległych mu biskupów. Przegląd tego sporu uwidacznia też, że wszelkie pertraktacje z wrogami Słowa Bożego przynoszą odwrotny skutek. A przecież apostoł Paweł w liście do Tymoteusza pisał, by nie wdawać się " w spory o słowa, bo to jest bezużyteczne i tylko słuchaczy do zguby przywodzi. " ( 2 Tym. 2 : 14 ). Spory o słowa zaś prowadzą do swarów i wszelkich złych rzeczy ( 1 Tym. 6 : 4 - 5 ).
Gdy władcą cesarstwa został Julian zwany Apostatą zwolennik starej pogańskiej rzymskiej religii, wszystkim dał swobodę działania nawet ekskomunikowanym, lecz nie z życzliwości, ale by znienawidzone przez niego chrześcijaństwo szkodziło sobie wzajemnie. ( Dr.Fr. Ksaw.Seppelt, dr. K.Loffler : Dzieje papieży, Poznań 1936, str. 68 ). Skorzystali na tym oczywiście nicejczycy, którzy wszędzie gdzie mogli poszerzali swą działalność zakładając, gdzie się dało zakony. Przerabiali też stare pogańskie świątynie na budynki kościelne i klasztorne.
Julian panował krótko, bo zaledwie dwadzieścia miesięcy. Kiedy zginał podczas wyprawy przeciw Persom, imperium podzielone zostało między Walentyniana, który popierał na Zachodzie biskupa Rzymu i nicejczyków oraz Walensa, który popierał kompromisowe stanowisko między arianami a nicejczykami określone w 360 r. na synodzie w Konstantynopolu. Gdy w 366 r. na biskupa Rzymu wybrano Damazego, a 374 r. Ambrożego na biskupa Mediolanu - los arian został przesądzony. Synowie Walentyniana - Gracjan oraz Walentynian II zostali wychowani przez nowego biskupa Mediolanu - Ambrożego, który kooperował z Damazym - biskupem Rzymu. Ten zaś przechwycił tytuł pontifexa maximusa, którego zrzekł się cesarz Gracjan. Nie liczono się już nawet z cesarzową matką - Justyną, która próbowała się wstawiać za arianami. Wkrótce władzę w całym Imperium został Teodozjusz ( 379 - 395 ) ślepo oddany Ambrożemu i Damazemu.
Następnego roku 27 lutego 380 r. cezar ogłosił edykt cunctos populos, który oznaczał, że katolicyzm stał się jedyną uznawaną religią państwową. " Ci, którzy nie chcieli poddać się zarządzeniom cesarskim, byli ścigani przez władzę " - ( Daniel Rops : Kościół pierwszych wieków, PAX, W-wa1968, str. 684 ). W tej sytuacji zwołany pro-forma rok później w maju 381 r. sobór w Konstantynopolu potwierdzał tylko credo nicejskie z 325 r. Ale też rozszerzał treść formuły nicejskiej o Ducha Świętego, którego uznano na tym soborze za " Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi. Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę " ( τὸ Πνεῦμα τὸ Ἅγιον τὸ Kύριον τὸ ζωοποιόν τὸ ἐκ τοῦ Πατρὸς ἐκπορευόμενον τὸ σὺν Πατρὶ καὶ Υἱῷ συμπροσκυνούμενον καὶ συνδοξαζόμενον ). W ten sposób ukształtowano po wielu próbach dogmat trynitarny, który stał się podstawą wiary katolickiej.
Uznanie świętego ducha Bożego za Pana ( Kyrios ) było kolejnym poważnym nadużyciem i wypaczeniem tekstu Pisma Świętego. Nigdzie bowiem w Biblii święty duch Boży nie jest nazwany Panem ( Kyrios ). Jedyny werset na który powołują się do dziś zwolennicy tego przekrętu, to list 2 Koryntian 3 : 17, gdzie powiedziano : " A Pan jest Duchem " ( ὁ δὲ Kύριος τὸ πνεῦμά ἐστιν ). Charakterystyczne jest jednak, że powiedziano A Pan jest duchem, a nie że Duch jest Panem. [ uwaga : w ówczesnym piśmiennictwie greckim wszystkie litery pisane były na jednakowej wysokości ]. Odwrócenie szyku wyrazów zmieniło sens wersetu biblijnego ! Ponadto słowo " Pan " ( Kyrios ) oznacza w tym wypadku Boga, a nie świętego ducha Bożego. Gdyby odwrócić szyk wyrazów w wersecie " Bóg jest miłością " ( 1 Jana 4 : 8 ) , to otrzymamy stwierdzenie, że miłość jest Bogiem - co ma zupełnie inny sens i takiego wersetu nigdzie w Biblii nie ma.
Nie był to jedyny przekręt jakiego się dopuszczono. W tekście łacińskim sformułowanie współistotny Ojcu ( gr. ὁμοούσιον τῷ Πατρί ) oddano poprzez consubstantialem Patri ( współsubstancjalny ) i jednocześnie dodano w credo w wersji łacińskiej sformułowanie, którego nie było w tekście greckim co stało się początkiem rozłamu między Wschodem i Zachodem. W tekście greckim powiedziano, że " duch święty od Ojca pochodzi " ( τὸ ἐκ τοῦ Πατρὸς ἐκπορευόμενον ), natomiast w tekście łacińskim " qui ex Patre Filioque procedit " z czego by wynikało, że duch święty pochodzi od Ojca i od Syna. W historii znany jest spór o Filioque, który poróżnił patriarchaty wschodnie z zachodnim katolicyzmem.
Po trzech pierwszych sesjach z soboru wycofało się 30 biskupów, którzy w ten sposób zaprotestowali przeciw niebiblijnemu poglądom dotyczącym świętego ducha Bożego. Przezwano ich potem pneumatomachami i macedonianami. Należeli do nich m.in. Maratoniusz z Nikomedii ( uczeń Macedoniusza biskupa Konstantynopola ), Eustacjusz z Sebaste, Eleuzjusz z Kyzikos, Sabin i prezbiter Eutropiusz. Zostali oni potępieni przez sobór, a Teodozjusz później wypędził ich z Konstantynopola stosując wobec nich różne represje. Na wygnanie skazano również Eunomiusza ( ucznia Aecjusza ) biskupa Kyzikos. Był bowiem zdeklarowanym przeciwnikiem trynitaryzmu, autorem słynnej Apologii w której podkreślał różnicę natur Ojca i Syna. Sobór jednoznacznie potępił wszystkich nie-katolików uznając ich za heretyków. Postanowienia soboru w Nicei z 325 r. uznano za niezmienne.
Na kolejnym soborze chalcedońskim zwołanym 8 października 451 r. wzięło udział 500 biskupów. Pozbawiono urzędu biskupa aleksandryjskiego Dioskura i skazano go na zesłanie oraz potępiono Eutychesa i jego zwolenników ( monofizytów ). Przyjęto formułę, że Jezus współistotny Ojcu co do Bóstwa ( gr.ὁμοούσιον τῷ πατρὶ κατὰ τὴν θεότητα ; łac.consubstantialem Patri secundum deitatem ) i współistotny nam co do człowieczeństwa, przed wiekami zrodzony z Ojca według Boskości ( gr. πρὸ αἰώνων μὲν ἐκ τοῦ πατρὸς γεννηθέντα κατὰ τὴν θεότητα ; łac. ante secula quidem de Patre genitum secundum deitatem ) w ostatnich czasach narodził się jako człowiek z Bożej Rodzicielki ( Theotokos ) i takiego Jezusa należy wyznawać w dwóch naturach ( gr. ἐκ δύο φύσεων ; łac. in duabus naturis ) bez zmieszania ich ze sobą. Choć istnieją różnice tych natur, przez ich zjednoczenie utworzyły jedną osobę i jedną hipostazę ( gr. ἓν πρόσωπον καὶ μίαν ὑπὸστασιν ; łac. in unam personam atque subsistentiam ) - ( Dokumenty Soborów Powszechnych, tom. I, Kraków 2007, str. 223. ). Ciekawe, że nawet wtedy jeszcze w sformułowaniu łacińskim nie pojawia się słowo persona lecz subsystencja. Uchwały soboru poparł papież rzymski Leon I.
W taki to właśnie sposób po wielu przeróbkach i podróbkach zaczęło funkcjonować trynitarne wyznanie wiary : Jedna Istota - Trzy Hipostazy ( mia ousia - treis hypostaseis ) w łac. jedna Substancja - trzy Subsystencje - co ostatecznie przyjęło formę Jeden Bóg w Trzech Osobach. Formuła ta usankcjonowana prawnie weszła w skład kodeksów prawnych najpierw Teodozjusza, potem Justyniana, a poprzez ten kodeks stała się wzorcem dla wszystkich kodeksów europejskich. Kto więc kwestionował formułę trynitarną stawał się wrogiem kleru, a również wrogiem państwa. Ludzie wyznający biblijny punkt widzenia byli tym samym ścigani i tępieni.
Jakże w jaskrawej sprzeczności była ta formuła z prostą prawdą objawioną w 5 Moj. 6 : 4 powtórzoną przez Mesjasza : Szema Israel : Jehowah Elohenu, Jehowah ehad ! co znaczy : Słuchaj Izraelu : Jehowah nasz Bóg, Jehowah - jeden ! [ hebr. eִhad - jeden, pojedynczy ] - Mar. 12 : 29.
________________________________
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|