www.wiarabiblijna.fora.pl

Gość

W Niejednym kraju duchowni religii chrześcijańskich i niechrześcijańskich pobierają opłaty za różne posługi religijne, na przykład za chrzty, śluby lub pogrzeby. Czasem w grę wchodzą sumy rzędu setek, a nawet tysięcy dolarów.

Niektórzy z nich dostają pensje z kasy państwowej za pełnienie obowiązków podczas różnych ceremonii, za pracę duszpasterską czy też za otwieranie modlitwą obrad parlamentu. Istnieje zapotrzebowanie na tego rodzaju posługi, kościoły zaś muszą pokrywać bieżące wydatki. Ale czy Biblia aprobuje powszechny zwyczaj pobierania takich opłat lub sugerowania ludziom, że powinni je uiszczać?

thethinker

Gdyby mnie ktoś zapytał o wynagrodzenie dla osoby z tytułu pełnienia posługi kapłańskiej, to odpowiedziałbym, że takie wynagrodzenie należy się takiej osobie, ale tylko na pewnych zasadach.

Jeśli jest to osoba wydająca owoce we właściwym czasie, to godzien jest taki robotnik zapłaty swojej. Jeśli by nie pracował, niechby i nie jadł.

Duchowny który jest dyspozycyjny i w ciągu dnia udziela pomazania olejkiem chorym, po czym udaje się na ślub, następnie z modlitwą do zakładu karnego mógłby liczyć na wynagrodzenie raz w miesiącu. Zgodziłbym się na zwrot kosztów dojazdu. Bilet miesięczny.

Jeśli jednak za udzielenie ślubu, chrztu, ma wziąć coś ekstra to uważam, że takie pieniądze nie należą się takowej osobie.

To jedna strona medalu. Tyczy się osoby która ma etat w Kościele. Może nie będę się rozpisywał, o czynnikach które byłyby brane pod uwagę, za nadanie takiego etatu.

Jeśli jest to osoba mająca zatrudnienie, to tego typu wynagrodzenie jest nieuzasadnione.

Nie widzę też niekiedy sensu, kiedy mały, średni zbór liczy kilku starszych, kilku kaznodziei, i każdy z nich uważa, że tego posługa mogłaby im przynieść dobra, materialne.

Osobom mniej zamożnym powinien pomagać zbór na różne sposoby, jeśli to zbór "od Boga". Natomiast typową posługę "na etacie" wyłącznie jedna osoba.

Jeśli w Zborze nie ma osoby na etacie, np nie ma takiej potrzeby, to pieniądze za posługę na cele całego zboru lub najbardziej ubogiej osoby, ze Zboru lub spoza niego, mógłby wziąć zbór, pod warunkiem, że zaangażowałyby się takie osoby, w przygotowanie i uczestniczenie w całej uroczystości by była "według wyobrażenia i woli Bożej".

Za Ojcze nasz brać kasę to przegięcie.

No rozpisałem się, ale uważam że każdy przypadek jest po prostu indywidualny. Nie wiem jak inni. Chętnie poczytam głosy innych użytkowników.

Marta

Nie jestem katoliczką i nigdy nie byłam. Nie wiem jak tam jest.
W moim Zborze za żadną posługę się nie płaci a na potrzeby remontowe. dla biednych, opłaty i inne to zborownicy dają ile kto może. Nie ma przymusu co do kwoty czy procentu.

Musisz o takie rzeczy zapytać na katolików oni wiedzą więcej na ten temat.

Axanna

ja mysle podobnie jak Ty, thethinker, z tym ze mysle, ze osoba "na etacie" tez byc nie musi, aczkowliek moze. Jednak z tych etatowych co ogladalam, to inaczej jak zgorszenie nazwac nie mozna. Wszystko co robili to byle jak sklepane kazanko w neidziele i to daleko nie kazda, bo sie duzo podrozowalo, nic same rozjazdy, za ktore tez zbor dojono.

Pomagac mniej zamoznym? Owszem, mowilo sie o tym, ale czy sie robilo cos to nie przypominam, w kazdym razie jak byla czasem potrzebna pomoc, to dojono zbor dodatkowo poprzez kazanka o "malo dajesz malo zbierzesz" czy jakos tak i w tym duchu cisnienia na cudze sumienie. Kasa zas zborowa, zbierana co niedzielna kolekta, rozplywala sie w sina dal nie za bardzo wiadomo dokad dokladnie.

trothlik

Axanna

datki niby dobrowolne, ale przed kazdym zborem regularnie sie materializuja jak nie jedni to drudzy i zaczynaja doic i cisnac na sumienie jak to trza dawac, bo kto skapo daje skapo znie itp.itp. Dobrze to znam...

trothlik