Forum www.wiarabiblijna.fora.pl Strona Główna www.wiarabiblijna.fora.pl
FORUM BIBLIJNE
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiarabiblijna.fora.pl Strona Główna -> Dyskusje teologiczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ambasador
Stały bywalec



Dołączył: 21 Sty 2014
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:21, 22 Sty 2014    Temat postu:

Zagadnienie to jest mi dość bliskie...Myślę że należałoby rozgraniczyć :
- cierpienie ludzi niewierzących
- cierpienie wiernych Bogu tzn. żyjących na co dzień w społeczności z Nim
Zwróciłem kiedyś uwagę na to że w Słowie Bożym zamieszczona jest wypowiedź Szatana (oczywiście oprócz tej z ogrodu Eden) :(9) Na to szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Czy za darmo jest Job tak bogobojny? (10) Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma? Błogosławiłeś sprawie jego rąk i jego dobytek rozmnożył się w kraju. (11) Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij tego, co ma; czy nie będzie ci w oczy złorzeczył [Hi 1]
Myślę że podobna sytuacja jak w powyższym fragmencie znana jest niektórym wierzącym.
Oczywiście zgadzam się z przedmówcami że to sam człowiek przez swoją zachłanność sprowadza na siebie przeróżnego rodzaju cierpienia. Jednakże w przypadku bojących się Boga, wygląda to inaczej.
Czy nie uważacie że Szatan w takiej argumentacji, myli się. Bo dziecko Boże kocha Go nie na skutek jakiegoś powodzenia ?.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Axanna
Gość






PostWysłany: Śro 18:46, 22 Sty 2014    Temat postu:

oj chyba wiele sie znajdzie takich co to kochaja Boga poki jest dobrze, a gdy cos pojdzie zle to sie zaraz obrazaja. Ja nie mysle ze ktos z wierzacych mial by cierpiec z tej samej przyczyny co Hiob, zreszta mysle ze nie wielu sie znajdzie tak bardzo prawych ludzi jak on. Dzisiesze dzieci Boze nieraz sie chwieja w wierze z powodu wiele mniejszych nieszczesc z tych co spadly na Hioba Smile

dodam jeszcze ze ja nie moge powiedziec ze nie kocham Boga rowniez za roznego rodzaju powodzenia. Owszem, wdzieczna jestem i rada, ze we wszystkim moge liczyc na Boga, chociaz pragne czasem duzo wiecej niz Bog mi daje Smile pamietac jednak trzeba o wlasciwych priorytetach, ze nie mamy pozadac rzeczy tego swiata ani gromadzic tutaj skarby i ze majac ubranie i dach nad glowa mamy byc wdzieczni. Staram sie tego trzymac.

A jak ktos nie kocha Boga za powodzenie, to za co kocha?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marta
Moderator



Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 3564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:58, 22 Sty 2014    Temat postu:

Wydaje mi się że jak kochamy kogoś za coś to nie jest miłość. Jeżeli kochamy kogoś tylko za to, że jest to jest miłość. Z Panem Bogiem jest tak samo, kochamy Go za to że jest w naszym sercu i życiu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Śro 19:59, 22 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Axanna
Gość






PostWysłany: Śro 20:18, 22 Sty 2014    Temat postu:

Bog nie jest Twoim dzieckiem, Marto, ze masz go kochac za to ze jest Smile Jezeli ja kocham Boga za cos czemu to nie jest milosc? Ja uwazam ze jak najbardziej jest to milosc, bo kocham Boga nie za to, ze po prostu jest, ale za to JAKI On jest. Podziwiam jego swietosc, sprawiedliwosc i dobroc, wszystko co dobre i szlachetne pochodzi od Niego. Czerpiemy od Niego dwoma rekami, a kochamy ot tak za nic? A gdyby byl na przyklad okrotny, tez by tak samo go kochali - no bo przeciez tylko za to ze jest... Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marta
Moderator



Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 3564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:48, 22 Sty 2014    Temat postu:

Axanna napisał:
Bog nie jest Twoim dzieckiem, Marto, ze masz go kochac za to ze jest Smile Jezeli ja kocham Boga za cos czemu to nie jest milosc? Ja uwazam ze jak najbardziej jest to milosc, bo kocham Boga nie za to, ze po prostu jest, ale za to JAKI On jest. Podziwiam jego swietosc, sprawiedliwosc i dobroc, wszystko co dobre i szlachetne pochodzi od Niego. Czerpiemy od Niego dwoma rekami, a kochamy ot tak za nic? A gdyby byl na przyklad okrotny, tez by tak samo go kochali - no bo przeciez tylko za to ze jest... Rolling Eyes


Może to żle zabrzmiało i nie umiałam tego powiedzieć, Teraz już wiem. Chodziło mi o to, że jak dotykają nas cierpienia to nie przestajemy kochać Boga lecz tym bardziej do niego wołamy i sławimy Go. Kochamy Boga za to że jest dobry i za to, że dopuszcza na nas cierpienia, a my Mu ufamy, że to dla naszego dobra.

Masz rację to nie było dobre porównanie Embarassed Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Axanna
Gość






PostWysłany: Śro 21:04, 22 Sty 2014    Temat postu:

Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ambasador
Stały bywalec



Dołączył: 21 Sty 2014
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:35, 23 Sty 2014    Temat postu:

Axanna napisał:
oj chyba wiele sie znajdzie takich co to kochaja Boga poki jest dobrze, a gdy cos pojdzie zle to sie zaraz obrazaja. Ja nie mysle ze ktos z wierzacych mial by cierpiec z tej samej przyczyny co Hiob, zreszta mysle ze nie wielu sie znajdzie tak bardzo prawych ludzi jak on. Dzisiesze dzieci Boze nieraz sie chwieja w wierze z powodu wiele mniejszych nieszczesc z tych co spadly na Hioba Smile

dodam jeszcze ze ja nie moge powiedziec ze nie kocham Boga rowniez za roznego rodzaju powodzenia. Owszem, wdzieczna jestem i rada, ze we wszystkim moge liczyc na Boga, chociaz pragne czasem duzo wiecej niz Bog mi daje Smile pamietac jednak trzeba o wlasciwych priorytetach, ze nie mamy pozadac rzeczy tego swiata ani gromadzic tutaj skarby i ze majac ubranie i dach nad glowa mamy byc wdzieczni. Staram sie tego trzymac.

A jak ktos nie kocha Boga za powodzenie, to za co kocha?


Myślę podobnie do Ciebie.
Jednakże obrażalscy na Boga w wyniku jakichś niepowodzeń, są tylko wierzącymi nominalnie. I niestety takich ludzi jest sporo...
Uważam że są współcześni wierzący oddani całym sercem Bogu. Tak dla przykładu (to co można znaleźć w sieci) Joni Erickson-Tada, Jastin Peters, Nick Wujcic ( to tak z pamięci być może pisownia nie taka jak trzeba).
Napisałem że temat ten jest mi bliski, ponieważ sam zmagam się z pewnym paskudztwem w moim ciele. Pomimo tego jednak (jak do tej pory) nigdy nie zwątpiłem w obietnice Boże. Oczywiście dzięki Jego Łasce. Mam swoje spostrzeżenia odnośnie celu. Ale o tym może później.

A jak ktoś służy Bogu dlatego że powodzi mu się, to chyba zgadza się z Szatanem w zacytowanym zapisie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Axanna
Gość






PostWysłany: Czw 13:10, 23 Sty 2014    Temat postu:

a dlaczego tak zakladasz ze jezeli ktos kocha Boga za otrzymane dobro musi bedzie zaraz Bogu zlorzeczyl kiedy straci? Swoja droga wszyscy czerpia od Boga dobro i wsparcie, ponadto maja wspaniale obietnice, wedlug mnie to po prostu nie do konca jest szczere mowic ze sie kocha Boga za nic. Oczywiscie wedlug mojego widzimisie, bo moze sie myle...

Mi tam roznie przytrafialo zakosztowac i w sumie termin powodzenie tez jest stosunkowy. Ja na przyklad ze mam prace (ciezka i wymagajaca pokory) i tyram od rana do wieczora wcale nie za kokosy, a i tak strasznie sie ciesze ze mam prace i moge sie utrzymac, a czasem pomoc innym nawet i traktuje to jako powodzenie. Bo ja rozumiem ze jest recesja, kryzys, bezrobocie i ze wielu jest takich co pracy nie maja. bo dla kogos powodzenie moze oznaczac sukces we wszystkim, ja go nie mam i to w zadnej dziedzinie. Nie mam ani rodziny, ani majatku, ani dobrej pracy... A sie ciesze z powodzenia, hehe....

Bywalo jednak gorzej. I co ciekawe to wlasnie wtedy bylam bardziej kochajaca Boga, bardziej blizej Niego, bardziej gorliwie sie modlilam, wiecej sie poscilam, bylam bardziej pokorna, bardziej wspolczujaca innym itp. Oby mnie Bog nie za czesto tak uczyl.... Smile

wspolczuje, ambasadorze, problemow o ktorych mowiles, zycze poprawy i zdrowia Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ambasador
Stały bywalec



Dołączył: 21 Sty 2014
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:20, 23 Sty 2014    Temat postu:

Axanna napisał:
a dlaczego tak zakladasz ze jezeli ktos kocha Boga za otrzymane dobro musi bedzie zaraz Bogu zlorzeczyl kiedy straci? Swoja droga wszyscy czerpia od Boga dobro i wsparcie, ponadto maja wspaniale obietnice, wedlug mnie to po prostu nie do konca jest szczere mowic ze sie kocha Boga za nic. Oczywiscie wedlug mojego widzimisie, bo moze sie myle...
-------------------------
... tak strasznie sie ciesze ze mam prace i moge sie utrzymac, a czasem pomoc innym nawet i traktuje to jako powodzenie.
----------------------
Bywalo jednak gorzej. I co ciekawe to wlasnie wtedy bylam bardziej kochajaca Boga, bardziej blizej Niego, bardziej gorliwie sie modlilam, wiecej sie poscilam, bylam bardziej pokorna, bardziej wspolczujaca innym itp. Oby mnie Bog nie za czesto tak uczyl.... Smile


Chyba nie odczytałaś moich myśli po mojemu. Chciałem powiedzieć że jeśli ktoś DEKLARUJE miłość Bogu, a później na skutek jakichś kłopotów twierdzi że chyba Bóg nie odwzajemnia tego. To taki jest wierzącym z nazwy czyli NOMINALNYM. Podczas kiedy Biblia uczy innej postawy.

Prawdą jest że słońce świeci i pada deszcz na wszystkich ludzi, NIEwierzących i wierzących. Jednakże wierzący (rodzina Boża) otrzymują od Stwórcy i Zbawiciela więcej.
Myślę że nie jesteś wyjątkiem w rozumieniu tego że służymy Bogu interesownie. Bo przecież oczekujemy zbawienia czyli uwolnienia od tej niesprawiedliwej rzeczywistości. Oczekujemy nagrody. ba nawet mamy o nią zabiegać.
Widzę że podchodzisz do wszystkiego w sposób biblijny, „poprzestawajcie na tym, co posiadacie; „ chwała Bogu !

No i tutaj poruszasz aspekt różnych doczesnych kłopotów. O tym właśnie chciałbym porozmawiać. Dokładnie o tym że WSZYSTKO służy naszej przyszłości. Zaczynając od żony/męża. Uważam że jak postrzegamy partnera, czy znosimy (i w jaki sposób) jej/jego chimery, rzutuje na naszą wieczność. Mam na uwadze BEZINTERESOWNOŚĆ.
Podobnie sprawa ma się z jakimkolwiek doświadczeniem (w sensie ucisk, niewygoda) czy biadolimy narzekając czy w cichości i pokorze znosimy ?
Very Happy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Axanna
Gość






PostWysłany: Czw 20:55, 23 Sty 2014    Temat postu:

oj, Ambasadorze, nie wiem jak kto, a ja w jakiej tam cichoosci... tyle plakalam przed Bogiem, ze jeziorko by sie uzbieralo, i narzekalam, i sie awanturowalam... teraz juz po czasie oczywiscie rozumiem, ze brrakowalo mi tej pokory i wdziecznosci Bogu za wszystko, ale jak mnie przycisnie to zaraz panikuje... wiem ze to nie zbyt dobre swiadectwo ale juz tak mam... Embarassed
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marta
Moderator



Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 3564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:13, 23 Sty 2014    Temat postu:

ambasador napisał:
Axanna napisał:
a dlaczego tak zakladasz ze jezeli ktos kocha Boga za otrzymane dobro musi bedzie zaraz Bogu zlorzeczyl kiedy straci? Swoja droga wszyscy czerpia od Boga dobro i wsparcie, ponadto maja wspaniale obietnice, wedlug mnie to po prostu nie do konca jest szczere mowic ze sie kocha Boga za nic. Oczywiscie wedlug mojego widzimisie, bo moze sie myle...
-------------------------
... tak strasznie sie ciesze ze mam prace i moge sie utrzymac, a czasem pomoc innym nawet i traktuje to jako powodzenie.
----------------------
Bywalo jednak gorzej. I co ciekawe to wlasnie wtedy bylam bardziej kochajaca Boga, bardziej blizej Niego, bardziej gorliwie sie modlilam, wiecej sie poscilam, bylam bardziej pokorna, bardziej wspolczujaca innym itp. Oby mnie Bog nie za czesto tak uczyl.... Smile


Chyba nie odczytałaś moich myśli po mojemu. Chciałem powiedzieć że jeśli ktoś DEKLARUJE miłość Bogu, a później na skutek jakichś kłopotów twierdzi że chyba Bóg nie odwzajemnia tego. To taki jest wierzącym z nazwy czyli NOMINALNYM. Podczas kiedy Biblia uczy innej postawy.

Prawdą jest że słońce świeci i pada deszcz na wszystkich ludzi, NIEwierzących i wierzących. Jednakże wierzący (rodzina Boża) otrzymują od Stwórcy i Zbawiciela więcej.
Myślę że nie jesteś wyjątkiem w rozumieniu tego że służymy Bogu interesownie. Bo przecież oczekujemy zbawienia czyli uwolnienia od tej niesprawiedliwej rzeczywistości. Oczekujemy nagrody. ba nawet mamy o nią zabiegać.
Widzę że podchodzisz do wszystkiego w sposób biblijny, „poprzestawajcie na tym, co posiadacie; „ chwała Bogu !

No i tutaj poruszasz aspekt różnych doczesnych kłopotów. O tym właśnie chciałbym porozmawiać. Dokładnie o tym że WSZYSTKO służy naszej przyszłości. Zaczynając od żony/męża. Uważam że jak postrzegamy partnera, czy znosimy (i w jaki sposób) jej/jego chimery, rzutuje na naszą wieczność. Mam na uwadze BEZINTERESOWNOŚĆ.
Podobnie sprawa ma się z jakimkolwiek doświadczeniem (w sensie ucisk, niewygoda) czy biadolimy narzekając czy w cichości i pokorze znosimy ?
Very Happy


Z tą cichością i pokorą to różnie bywa i zależy od sytuacji w jakiej się znajdujesz. Bez pomocy Bożej i szczerze otwartego serca nic nie zrobisz.
Z biadoleniem to też bywa różnie bo i pobiadolić w życiu potrzeba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marta
Moderator



Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 3564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:27, 23 Sty 2014    Temat postu:

Inna sytuacja jest jak obydwoje małżonkowie są wierzący i tylko sprawy charakteru bywają problemem.
Inaczej wygląda sprawa kiedy jedno z małżonków jest niewierzące i do tego np. z nałogami.
I tu i tu trzeba wykazywać cierpliwość i pokorę.
Tylko czy da się to porównać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Artemas
zadomowiony



Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:26, 24 Sty 2014    Temat postu:

ambasador napisał:
Zagadnienie to jest mi dość bliskie...Myślę że należałoby rozgraniczyć :
- cierpienie ludzi niewierzących
- cierpienie wiernych Bogu tzn. żyjących na co dzień w społeczności z Nim
Zwróciłem kiedyś uwagę na to że w Słowie Bożym zamieszczona jest wypowiedź Szatana (oczywiście oprócz tej z ogrodu Eden) :(9) Na to szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Czy za darmo jest Job tak bogobojny? (10) Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma? Błogosławiłeś sprawie jego rąk i jego dobytek rozmnożył się w kraju. (11) Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij tego, co ma; czy nie będzie ci w oczy złorzeczył [Hi 1]
Myślę że podobna sytuacja jak w powyższym fragmencie znana jest niektórym wierzącym.
Oczywiście zgadzam się z przedmówcami że to sam człowiek przez swoją zachłanność sprowadza na siebie przeróżnego rodzaju cierpienia. Jednakże w przypadku bojących się Boga, wygląda to inaczej.
Czy nie uważacie że Szatan w takiej argumentacji, myli się. Bo dziecko Boże kocha Go nie na skutek jakiegoś powodzenia ?.



W odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego Bóg dopuszcza zło?”, powołałeś się na ciekawe wersety biblijne, albowiem one poruszają bardzo ważną kwestię.
Szatan zakwestionował tu lojalność człowieka względem Boga. Inaczej mówiąc, zarzucił Bogu, że ludzie, którzy mu służą i oddają cześć, robią to w celu
osiągnięcia pewnych korzyści, a nie ze szczerego serca.

W ten sposób wyłoniła się co do tego, kwestia sporna. Czy rzeczywiście Szatan ma rację?

I tu stawiasz świetne pytania: „Czy nie uważacie, że Szatan w takiej argumentacji myli się?
Czy dziecko Boże kocha Go na skutek jakiegoś powodzenia?”


A zatem jeżeli w tej kwestii spornej chodzi o postawę ludzi, to czy ona mogła być rozwiązana za życia
jednego pokolenia, czy też musiało upłynąć o wiele więcej czasu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ambasador
Stały bywalec



Dołączył: 21 Sty 2014
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:49, 24 Sty 2014    Temat postu:

Marta napisał:
Z tą cichością i pokorą to różnie bywa i zależy od sytuacji w jakiej się znajdujesz. Bez pomocy Bożej i szczerze otwartego serca nic nie zrobisz.
Z biadoleniem to też bywa różnie bo i pobiadolić w życiu potrzeba.


Jest rzeczą oczywistą że bez Bożej pomocy nasze ludzkie wysiłki są niedostateczne.
Powiem inaczej.
Z tą cichością i pokorą to ZAWSZE zależy od nas samych, a nie od sytuacji. Nie ma przypadków, chociaż ludzie tak często mówią. Dla ludzi najczęściej Boży cel dla którego przechodzimy różne utrapienia, jest niewidoczny.
Tym celem jest PRZYSZŁE WIECZNE ŻYCIE.
Tylko za życia ziemskiego możemy przygotować się do niego. W tym celu właśnie jest powiedziane „stając się podobnym do niego [Fil 3]” „ aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, [Ef 4:13]” „dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was; [Ga 4].

Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ambasador
Stały bywalec



Dołączył: 21 Sty 2014
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:31, 24 Sty 2014    Temat postu:

Marta napisał:
Inna sytuacja jest jak obydwoje małżonkowie są wierzący i tylko sprawy charakteru bywają problemem.
Inaczej wygląda sprawa kiedy jedno z małżonków jest niewierzące i do tego np. z nałogami.
I tu i tu trzeba wykazywać cierpliwość i pokorę.
Tylko czy da się to porównać?


Zakładam że przynajmniej jedna strona ma poprawne relacje z Bogiem. Oczywiście ideałem jest jak obydwie strony (żona i mąż) mają dobre relacje PIONOWE tzn. ze Stwórcą. Lecz jakakolwiek sytuacja by niebyła, jest to dość trudne. Bóg w swojej niepojętej dobroci, mnie osobiście kształtuje (mój charakter) właśnie przez dyskomfort fizyczny. Dzięki Mu za to. wszystko jest od Niego, tylko człowiek tego nie widzi...Bo WSZYSTKIE okoliczności (dobre i złe) służą do nauki MIŁOŚCI BEZWARUNKOWEJ czyli Agape. Tylko to przetrwa i osiągnie wieczność (zgodnie z hymnem w 1 Kor 13).
Dlatego to życie jest swoistym poligonem, fabryką. Dla dzieci Bożych, którzy są żywymi kamieniami. A jak były przygotowywane bloki kamienne do Świątyni Starotestamentowej ? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiarabiblijna.fora.pl Strona Główna -> Dyskusje teologiczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin