|
www.wiarabiblijna.fora.pl FORUM BIBLIJNE
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin.Szot
Stały bywalec
Dołączył: 24 Paź 2013
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:09, 28 Lis 2014 Temat postu: Prawdziwe oblicze ekumenizmu |
|
|
Ekumenizm lub ruch ekumeniczny (z gr. οικουμένη – oikumene - zamieszkana ziemia ) – ruch dążący do przywrócenia pierwotnej jedności pomiędzy rozlicznymi wyznaniami chrześcijańskimi w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła. Taka jest oficjalna definicja. Według katolickiej interpretacji te ramy to kościół katolicki, który jest powszechny i apostolski. Oczywiście jest to nieprawda, gdyż kościół apostolski nigdy nie był powszechny, lecz dla wybranych. Kościół zaś katolicki nie jest apostolskim. Słowo καθολικός, pl. καθολικοί, pochodzące z καθ "ὅλου ( kath'olou," ogólnie ") z κατά (kata," w dół ") i ὅλος (" całość "), znaczy aktualnie - " powszechny ".
Nazwa καθολικός została wprawdzie użyta po raz pierwszy przez Ignacego Antiocheńskiego ok. 115 r. później używana przez Ireneusza ( 140 - 202 ), ale w zupełnie innym znaczeniu niż kilka wieków później. Początkowo to słowo oznaczało " cały kościół ". Dopiero sobór konstantynopolitański w 381 r. wprowadził określenie katholikos do swego trynitarnego wyznania wiary sprzecznego z Pismem Świętym na oznaczenie kościoła powszechnego. Ale jeszcze nawet wtedy do podziału tego kościoła w 1054 słowo to nie miało takiego znaczenia jak dzisiaj. Po podziale kościoły wschodnie zaczęły się określać jako prawosławne w odróżnieniu od papieskiego Rzymu, który uważano za bluźnierczy i samozwańczy. Natomiast papieski Rzym w dalszym ciągu aż do dnia dzisiejszego włącznie używa w nieuprawniony sposób terminu " katolicki " ponieważ jego jurysdykcja się kończy na metropolii zachodniej. W tym więc znaczeniu kościół rzymski nigdy nie był powszechny.
Od początku uformowania się hierarchii w kościele rzymskim i od czasu gdy katolicyzm stał się religią państwową starano się podporządkować sobie wszystkie inne religie. Wyrazem tych tendencji, były liczne edykty anty-pogańsie w latach 391 - 392 w efekcie, których zajęto liczne świątynie pogańskie przerabiając je na kościoły chrześcijańskie. Posągi różnych bogów przerobiono na posągi różnych świętych katolickich, marmurowe fotele starorzymskich łaźni awansowały na trony biskupie i kardynalskie, granitowe wanny przerobiono na ołtarze, a sarkofagi z pogańskich grobów przerobiono na chrzcielnice. Większość marmurowych pomników przetopiono na wapno, a brązowe odlewy na okucia do drzwi i obręcze. W ten sposób Rzym katolicki stroił się w dzieła pogańskiego Rzymu. Aby zatrzeć ślady po Phrygianum - świątyni Kybele, papież Juliusz II ( 1503-1513) polecił w 1505 r. przebudować grożącą zawaleniem świątynię, ale jej przebudowa i rozbudowa nie usunęła wszystkich elementów starożytnego pogańskiego, rzymskiego kultu. Dalsza rozbudowa obiektu pod nazwą bazyliki św. Piotra była kontynuowana przez Urbana VIII, a właściwie Maffeo Barberiniego, kiedy ją ukończono i poświęcono. Nie tylko to miejsce przebudowywano, ale również inne miejsca, i to z takim rozmachem, że do dziś krąży w Rzymie powiedzenie „quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini” co znaczy „czego nie zrobili barbarzyńcy to zrobili Barberini”. Z ich rozkazu bowiem obdarto nawet Koloseum Flawiuszów z marmurowych ozdób, a potężne granitowe bloki użyto do budowy kościołów i pałaców.
Dla papiestwa konieczność katolicyzacji dotyczyła przede wszystkim tych terenów, które oderwały się od władzy papieskiej. W tym celu stworzono w XIX wieku t.zw. Ruch Oxfordzki, aby z powrotem wszelkimi możliwymi środkami sprowadzić anglikanizm na łono kościoła katolickiego.
Nad katolicyzacją anglikanizmu pracowano zawzięcie. Efektem była chęć przejścia na katolicyzm ok. tysiąca duchownych anglikańskich w 2011 r. Motorem napędowym ruchu anglo-katolickiego byli B.F.Westcott i F.J.A.Hort, których krytyczne opracowanie tekstów greckich NT stało się podstawą licznych tłumaczeń Biblii. Bardzo sprzyjali oni katolicyzmowi o czym świadczą ich listy. Westcott w pewnym miejscu opisuje swoje przeżycia przed rzeźbą Maryi ( tzw. piety ) trzymającą na kolanach ciało Jezusa. Napisał : " gdybym był sam, mógłbym tam klęczeć całymi godzinami. " Hort zaś stwierdził, że nie ma różnicy w oddawaniu chwały Jezusowi czy Maryi - ( The life and letters of Fenton John Anthony Hort, vol.2. str.50 ). Ich wypowiedzi w tym wypadku nie można pominąć.
Tymczasem w Ameryce pro-katolicki Philip Schaff przewodniczył komitetowi, który opracował przekład Biblii American Standard Version w 1901 r. oparty na tym samym tekście greckim stworzonym przez Westcotta i Horta. Podobnie jak Tischendorf, Schaff spotkał się prywatnie z papieżem Grzegorzem XVI, a nawet przyznał, że całował jego czerwone pantofle.
Ten właśnie Schaff stał się znany jako "prorok ekumenii", gdyż stwierdził, że głosi zalążek nowej teologii. Niewątpliwie zmierzał w tym kierunku, ponieważ był jednym z założycieli Parlamentu Religii Świata ( am. Parliament of World Religions ) - który zebrał się po raz pierwszy w Chicago w 1893 r. Widać w tym prototyp ekumenicznych spotkań ze wszystkimi religiami świata. W Parlamencie Religii Świata przemawiali wtedy przedstawiciele wszystkich religii. Poruszano różne tematy. Przemówienie otwierające wygłosiła Annie Besant współautorka magazynu Lucifer wydawanego przez Towarzystwo teozoficzne. Podczas tych wydarzeń zmieniono też słowa Modlitwy Pańskiej na modlitwę uniwersalną. Ich motto brzmiało : czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca ? Czytając relacje historyczne z obrad Parlamentu niewątpliwie widać, że chodziło o to, aby zamiast nawoływać do upamiętania wszystkich wyznawców fałszywych bogów - jak to czynił Paweł w Atenach - uznać, że wszystkie religie należy zmieszać z chrześcijaństwem. Temat przemówienia Schaffa brzmiał : Ponowne zjednoczenie chrześcijaństwa. Według niego istnieje jedność między uczonymi chrześcijańskimi wszystkich wyznań. Ta jedność została uderzająco zilustrowana w Anglo-Amerykańskiej Rewizji autoryzowanej Wersji Pisma Świętego " - ( Philip Schaff : The Dawn of Religious Pluralism - by Richard Seager, str. 95 ).
W zasadzie papieski Rzym kierował się zasadą : czego nie można wchłonąć, to trzeba niszczyć ! Ale po II wojnie światowej i zbrodniach Holocaustu, gdy żądano postawienia papiestwa przed Międzynarodowym Wymiarem Sprawiedliwości za współpracę z faszyzmem i hitleryzmem, gdy już nie można było sobie otwarcie pozwolić na anty-semityzm i nietolerancję rasową, Watykan wydał w 1965 r. deklarację Nostra Aetate mówiącą o stosunku kościoła do religii niechrześcijańskich. W Dekrecie Unitatis redintegratio papiestwo uznało ruch ekumeniczny za znak działania ducha świętego i wspieranie tego ruchu za jedno z podstawowych swoich zadań.
Według założeń ekumenicznych jedność z innymi ugrupowaniami chrześcijańskimi jest możliwa, o ile wyznają doktrynę trynitarną. Głównym narzędziem ekumenizmu jest dialog i wspólna modlitwa. Jest to kolejna pułapka, gdyż jaka może być wspólna modlitwa z bałwochwalcami i wyznawcami fałszywego kultu ? !
Z czasem dialog ekumeniczny rozszerzył się na wyznania niechrześcijańskie. Już w latach 70 jezuita Amalorpavadasa, młodszy brat kardynała Lourduswamiego z watykańskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego zainicjował rewolucję inkulturacji czy też hinduizacji. Propozycja dotyczyła : 1 - Włączanie hinduskich wartości i zwyczajów do praktyk kościelnych oraz aktywne i częste uczestnictwo w hinduskich festiwalach ( religijnych). 2 - Zachęcanie małych wspólnot chrześcijańskich do angażowania się w inicjowanie i rozwój "małych wspólnot ludzkich", by włączać wszystkie religie do kościoła. 3 - Promowanie dialogu międzyreligijnego w teologii i duchowości. 4 - Stosowanie praktyk takich jak joga, wipasana, medytacja transcendentalna, reiki, uzdrawianie jako pomocnych w osiągnięciu zdrowia duchowego i fizycznego, a także recytacja chrześcijańskich mantr. 5 - Badanie "ziaren Słowa" obecnych w pismach niechrześcijańskich i hinduskich sagach autorstwa Tukarama, Tulsidasa, Surdasa etc. Jesuit Agenda stwierdzała m.in. : "Dzisiaj Pan nie dałby tak tryumfalistycznych poleceń, jakie podał w Mt 28, 19-20, powiedziałby raczej: 'Dzielcie się Dobrą Nowiną w nieustannym, pełnym miłości i pokory dialogu z ubogimi Indii, z ich lokalną kulturą i tradycjami religijnymi, żyjcie jak Ja pośród waszych bliźnich z innych wyznań, byście mogli osiągnąć wzajemne ubogacenie i czynić moje dzieła mocą mojej łaski. "
Amalorvadas jako pierwszy stworzył "ryt hinduski" poprzez włączenie do liturgii wszystkich hinduistycznych i braministycznych obrzędów, łącznie ze śpiewem mantr z Wed i Upaniszad. Obejmuje to również czytania z ksiąg hinduizmu, takich jak Bhagavadgita. Słowa konsekracji ewoluują i zmieniają się stosownie do "kreatywności" celebransa. Msza odprawiana jest przez kapłana, który przykuca na ziemi przed małym stołem, otoczonym lampkami. Szaty kapłańskie zarzucono zupełnie, celebrans występuje w świeckim ubraniu przystrojony w szafranowy szal z literami OM ( symbol hinduistycznej trójcy : Brahmy. Wisznu i Sziwy ) w centrum. Wszystkie mantry i modlitwy w tej odrażającej mszy zaczynają się od OM. Na czole kapłana i wiernych znajduje się tilaka ( symbol religijny ). Aarti ( rytuał polegający na zataczaniu kolistych ruchów tacką z kadzidełkami ) wykonuje się nad brązowym naczyniem, liśćmi i orzechem kokosowym ( symbolizuje to bóstwa płodności : Sziwę, Ganesza i Parwati ). Jako wytłumaczenie podaje się, że jest to symbol powitania. Mantry wzywające Sziwę i Wisznu odnosi się - oczywiście całkiem fałszywie - do Chrystusa Pana.
"Ryt hinduski" nie uzyskał wprawdzie jeszcze aprobaty Rzymu, niemniej praktykowany jest szeroko w seminariach, klasztorach i stopniowo wprowadzany do wielu parafii. Podczas świąt parafialnych oraz w niedziele msze zaczynają się procesjami, na czele których idą dziewczęta lub kobiety tańczące Bharatnatyam przy klasycznych hinduskich melodiach co można było zauważyć podczas mszy papieskiej z okazji beatyfikacji t.zw. matki Teresy.
W jednej z parafii Bomabju podczas Wielkanocy Komitet Liturgiczny zaaprobował użycie krowiej uryny podczas Asperges ( podobnie jak to jest czynione w hinduistycznych obrzędach oczyszczenia ). Seminarzyści wysyłani są do aśramów hinduistyczno-chrześcijańskich, gdzie żyją, wchłaniając elementu hinduskiego kultu i medytacji. Zabierani są również co pewien czas przez swoich przełożonych na tzw. odwiedziny świątyni, przy czym wszelki opór łamany jest przez metody wywierania nacisku, takie jak aktywność grupowa. Cała grupa seminarzystów idzie do świątyni i razem śpiewa kritany oraz bhajany i uczestniczy w kulcie bożków.
W deklaracji II soboru watykańskiego Nostra Aetate ( dosł. w Naszej epoce, pełna nazwa Declaratio de Ecclesiae habitudine ad religiones non christianas ) z 28 października 1965 r. o stosunku kościoła do religii niechrześcijańskich powiedziano na temat buddyzmu i hinduizmu : " kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. "
Ze względu na fakt, że buddyzm i hinduizm nie należą do kręgu religii Abrahamowych, a ponadto mają charakter heterogeniczny, dialog międzyreligijny przybiera inną formę niż w przypadku islamu czy judaizmu. Według katolickich interpretacji chodzi w nim przede wszystkim o wzajemne duchowe ubogacenie, które z punkty widzenia biblijnego jest zaprzeczeniem jej zasad.
W dużej mierze dialog z hinduizmem i buddyzmem był inicjowany przez kościoły lokalne w krajach, gdzie wyznawcy tych religii stanowią większość. Jednak Watykan również widział potrzebę wzajemnych spotkań i rozmów. Jan Paweł II kilkukrotnie udał się do państw Dalekiego Wschodu ( np. 1986 r. i w 1999 r. do Indii ), a w czasie Światowego Dnia Modlitwy o Pokój 27 października 1986 r. modlił się w Asyżu wspólnie z przedstawicielami głównych religii świata – także z wyznawcami hinduizmu i buddyzmu.
Spotkanie w Asyżu uwidoczniło, że Watykan ma dalekosiężne plany i chce z powrotem zebrać pod swoje skrzydła wszystkie dzieci swoje, choćby ich pokrewieństwo było bardzo odległe. I w tym bardzo wyraźnie wyraża się określenie Babilon Wielki - matka nierządnic i obrzydliwości ziemi - Ap. 17 : 5
Biskup Bernard Fellay - jeden z biskupów Bractwa Piusa X wyświęconych w 1988 r. przez arcybiskupa Marcela Lefebvre'a ( bez zgody Watykanu ), napisał : " Jesteśmy głęboko poruszeni tym projektem i całkowicie go potępiamy, ponieważ :
obraża ono Boga, naruszając Jego pierwsze przykazanie
neguje ono jedność Kościoła i jego misję zbawienia dusz.
może wywołać u wiernych jedynie dezorientację i indyferentyzm.
jest ono oszustwem wobec nieszczęsnych pogan i wyznawców innych religii. "
Na próżno jednak niektórzy katolicy zwracali się do papieża z niepokojem o niebezpieczeństwo synkretyzmu religijnego. W dniu 24 stycznia 2002 r. doszło do kolejnego takiego spotkania w Asyżu pod auspicjami Jana Pawła II. Trzecie spotkanie ekumeniczne miało miejsce 27 października 2011 r. pod przewodnictwem Benedykta XVI. Przybyli między innymi prymas kościoła anglikańskiego, arcybiskup Canterbury Rowan Williams, ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I, reprezentujący Patriarchat Moskiewski metropolita Astany w Kazachstanie Aleksander, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów Olav Fykse Tveit, delegacje Światowej Federacji Luterańskiej, metodystów i ponad 20 innych wyznań i wspólnot chrześcijańskich. Byli reprezentanci judaizmu i 50 przedstawicieli świata islamu. Zaproszenie przyjęli buddyści. Przybyły też delegacje sikhów, zaratusztrianizmu, dżinizmu z Indii, wyznawcy bahaizmu, reprezentacja stowarzyszenia konfucjanizmu z Korei Płd. i taoizmu z Hongkongu. Już pierwszy etap spotkania w Asyżu obejmował uroczystość w bazylice Matki Boskiej Anielskiej.
Tymczasem chrześcijanie w Rzymie za dni Nerona woleli śmierć niż wspólne uczestnictwo w takich obrzędach.
Mamy więc szczególne zjawisko. Pytanie tylko czy możemy to nazwać katolickim pogaństwem, czy też pogańskim katolicyzmem ? Zjawisko to było zwłaszcza widoczne np. w Afryce i w Meksyku, gdyż elementy miejscowych wierzeń i praktyk zostały przejęte przez katolicyzm pod zmienioną nazwą. Kler nalegał, żeby wszystkich niewolników nawracać, ale jednocześnie poparł łączenie katolicyzmu z elementami kultów afrykańskich. Było to zgodne z polityka papieską według której należy przerzucić pomost tam, gdzie jest prowadzony dialog, by potem wchłonąć przeciwnika, którego się omamia hasłami pokojowymi. Jak wyjaśnia historyk Roger Bastide ( 1898 - 1974 ), misjonarze jezuiccy wychodzili z założenia, że rodowitych Afrykanów, podobnie jak dzieci, trzeba pozyskiwać dla kościoła poprzez muzykę i taniec. Należy też wykorzystać ich zamiłowanie do tytułów i zaszczytów. „Nie powinno się ich zmuszać do całkowitego zerwania z tradycyjnymi zwyczajami” — napisał Bastide. „Trzeba je ocenić, a te, które da się zaakceptować, warto wykorzystać jako odskocznię, by pomóc Afrykanom w przyjęciu prawdziwej wiary”.
W różnych ogólnoafrykańskich bractwach religijnych, na przykład pod wezwaniem katolickiego „świętego” Benedykta albo „Matki Bożej Różańcowej”, raz w roku, w dzień „świętego” Benedykta, członkowie takich bractw wybierają spośród siebie króla i królową nawiązując do dziedziczenia tronu przez afrykańskich wodzów plemiennych.
Zarówno w katolicyzmie, jak i religiach Afryki powszechna jest wiara w istnienie licznych pośredników między Bogiem a człowiekiem. Na przykład Jorubowie czcili orisza — wojowników i królów wyniesionych do rangi bogów, rzekomo władających siłami natury i pośredniczących między ludźmi a najwyższym bogiem Olorunem. Podobnie katolicy utrzymują, że za żyjącymi wstawiają się u Boga „święci”, których należy wzywać, by w różnych dziedzinach życia zapewniali ochronę.
Zamiast porzucić kult bóstw orisza, wielu niewolników zaczęło wykorzystując podobieństwo cech czcić katolickich „świętych”, maskując w ten sposób stare wierzenia. I tak Ogun, w mitologii Jorubów bóg wojny, został utożsamiony ze „świętym” Antonim albo Jerzym, rycerzami i bohaterami chrześcijaństwa.
Maria Panna stała się odpowiednikiem Jemandży, matki wszystkich bóstw orisza i bogini wód. A najbardziej popularny „święty” Salvadoru, zwany Panem Bonfimem, został utożsamiony z Oxalá — najważniejszym spośród bóstw orisza w panteonie Jorubów. Miejscowa ludność równie szczerze i gorliwie wierzy w Jezusa i katolickich świętych, jak w bóstwa orisza. Po mszy w kościele katolickim idą prosto do [ afrykańskiego ] domu kultu candomblé.
Takie zwyczaje pozostają w jaskrawej sprzeczności z nauką Jezusa i apostołów. Swoim naśladowcom Jezus polecił uczyć ‛ludzi ze wszystkich narodów przestrzegać wszystkiego, co im nakazał’ - Mateusza 28 : 19 - 20.
Niestety nie przestrzegano tej zasady i również podanej przez Pawła zasady z listu 1 Koryntian 10 : 21 według której nie wolno było łączyć ze sobą tego co chrześcijańskie z tym co pogańskie. Zignorowano polecenie, by odłączyć się od tego co nieczyste i by nie chodzić w obcym jarzmie z niewiernymi - 2 Kor. 6 : 14 - 18. Pomimo tego katolicyzm w różnych krajach przejął pogaństwo zmieniając tylko nazwę różnych praktyk i przedmiotów kultu. Stało się to powodem coraz większego spoganienia tej religii. Przykładem, gdzie kult starych bogów został reaktywowany pod zmienioną nazwą chrześcijańskich świętych jest Meksyk.
Kult Madonny z Guadalupe sięgający korzeniami kultu azteckiej bogini matki Cihuacóatl, zwanej również Tonantzin ( Nasza Czcigodna Matka ) związany jest ze wzgórzem Tepeyac, gdzie była jej starożytna świątynia. Cihuacóatl Aztekowie otaczali wielką czcią. Wyobrażali ją sobie z długimi rozpuszczonymi włosami, ubraną po aztecku. Wejście do jej przybytku było tak niskie, że wchodziło się tam na klęczkach. Ustawiony wewnątrz posąg bogini otoczony był figurami bożków, przez co jej wyznawcy niewątpliwie odnosili wrażenie, że jest ona „matką i panią bogów”. Podczas święta ku czci Cihuacóatl składane były odrażające ofiary z ludzi. Szedł pochód wojowników przystrojonych różami. Pozostawiano je na szczycie świątyni jako ofiarę dla boga Huitzilopochtli. By wziąć udział w uroczystościach ku czci Cihuacóatl, niektórzy Indianie pokonywali ponad tysiąc kilometrów — np. mieszkańcy terenów należących obecnie do Gwatemali. Świątynię Cihuacóatl na wzgórzu Tepeyac zburzyli Hiszpanie, gdy przybyli do Meksyku. Według legendy w niespełna 40 lat po odkryciu Ameryki przez Kolumba na tym samym miejscu rdzennemu Indianinowi Juanowi Diego nazywającego się w zasadzie Cuauhtlatoatzin objawiła się Madonna z Guadalupe. Poleciła mu, by zbudowano tu dla niej sanktuarium. Widać więc wyraźnie, że katolicki kult wizerunku Madonny z Guadalupe inspirowany jest rytuałami praktykowanymi przez ludzi, którzy bynajmniej nie wielbili prawdziwego Boga, objawionego w Biblii ( Psalm 83 : 19 ).
Ponadto nie trudno zauważyć, że wiele pogańskich, azteckich elementów religijnych tkwi z religii katolickiej dzisiejszego Meksyku. Katolicyzm meksykański wchłonął w siebie wierzenia i pogańskie zwyczaje Azteków, i niektóre kultywuje nadal pod zmienionym nazewnictwem. Dowodem może być kult maryjny, który nosi cechy azteckiej bogini matki Cihuacoatl co w języku nahuatl ( grupy uto-azteckiej ) znaczy dosłownie "kobieta-wąż". Bernardino de Sahagun ( 1499 - 1590 ) hiszpański franciszkanin, etnograf był przekonany, że wszelkie mezoamerykańskie bóstwa były manifestacją diabła. Wymienioną boginię Cihuacoatl utożsamiał on z Matką Ewą i jej spotkaniem z wężem w ogrodzie Eden. Od 1532 r. objawienia maryjne spowodowały, że niemal wszyscy Indianie przeszli na katolicyzm.
Nie jest to jedyny przykład, że pogański kult t.zw.Królowej Niebios potępiony jednoznacznie w Biblii ( Jer. 7 : 16 - 20 ) został wchłonięty przez katolicyzm i przejawił się na nowo w postaci kultu maryjnego pod zmienionym nazewnictwem. Nie było przypadkowe, że na soborze Efeskim w 431 r. pod kierunkiem Cyryla Aleksandryjskiego w tym samym mieście, gdzie pogańscy Grecy czcili Artemidę Efeską ( Dz. Ap. 19 : 23 - 40 ) przeforsowano dogmat mówiący, że Maryja jest Bożą Rodzicielką ( gr. Theotokos ) wbrew przyjętej postawie traktującej Maryję jako Matkę Chrystusa ( gr. Christotokos dosł. Rodzicielka Chrystusa ). Po ogłoszeniu katolicyzmu religią państwową 27 lutego 280 r. edyktem cunctos populos i po edyktach anty-pogańskich ( 391 - 392 ) Teodozjusza, świątynię Artemidy w 401 r. zniszczył tłum kierowany przez biskupa Jana Chryzostoma, ale kamienie zostały ponownie wykorzystane do budowy kościołów. Tam też powstał kościół św. Jana ok. 450 r. przebudowany za czasów Justyniana w 535 r. w bazylikę. Kolumny zaś ze świątyni Artemidy wykorzystano do budowy bazyliki Hagia Sophia w Konstantynopolu. W taki to sposób pogaństwo i jego spuścizna zostało przejęte przez katolicyzm, który jedynie pozornie przypominał dawne chrześcijaństwo.
Artemida, której cześć oddawano w Efezie miała wiele cech frygijskiej bogini Kybele uważanej za Wielką Macierz Bogów, Wszechrodzicielkę i Wszechżywicielkę. Była więc jej greckim odpowiednikiem. Kult ten rozprzestrzenił się po całym świecie. Kananejczycy czcili Asztarte nazywając ją też Baalat, gdyż uważano ją za małżonkę Baala. Arabowie czcili Allat, Egipcjanie czcili Izydę, Hetyci - Kubabę, w Indiach była czczona jako Iśi lub jako Parvati, a w Rzymie czczono Magna Mater. Korzenie tych kultów prowadzą do Sumeru do bogini Isztar. W Babilonie uważaną ją za Boginię ( Isztar ), którym to tytułem nazywano Semiramidę - matkę i kochankę Nemroda zbuntowanego przeciw Bogu.
Nie bez powodu znawcy tych zagadnień wskazują, że angielskie słowo Easter, którym określa się Wielkanoc ma całkowicie pogański pochodzenie. Tak więc kult Artemidy miał ostatecznie babilońskie pochodzenie i demoniczne podłoże.
Posąg Bogini Matki, o którym mówiono, że "spadł z nieba" ( Dz.Ap. 19 : 35 ) z czarną twarzą, rękami i stopami był co roku uroczyście obnoszony po ulicach miasta. Święta te przyciągały setki tysięcy pielgrzymów, którzy przybywali z całej Azji Mniejszej, kupowali małe świątynki i wysławiali swą wielką boginię, panią, dziewicę i królową, „tę, która słucha modłów i na nie odpowiada”. Efez był uważany za ostatnie miejsce pobytu apostoła Jana, który opiekował się matką Jezusa - Marią ( właściwie - Miriam ). Stąd wierzono, że matka Jezusa również tam była. Gdy w odstępczym chrześcijaństwie powstał kult Marii nie przypadkowo było to związane z Efezem. Tradycja pogańska została przejęta przez odstępczy kościół.
[link widoczny dla zalogowanych]
Cały czas obowiązywała zasada, by kulturę pokonanych narodów wchłonąć i przetworzyć na użytek kościoła. To co nie można było wchłonąć i przetworzyć nadawało się tylko do zniszczenia. Aby stworzyć podstawy do dialogu ( w przypadku większego przeciwnika ) zaczęto z czasem coraz bardziej przejmować praktyki religii niechrześcijańskich. Widać to zwłaszcza w misjach jezuickich na Dalekim Wschodzie. Było to zgodne z polityką zakonu jezuitów, którzy poprzez takie wybiegi zyskiwali przychylność władców Chin czy Japonii, a potem mogli bez przeszkód realizować swój plan. Było to nieraz nawet sprzeczne z postawą innych katolików. Np. w 1932 r. katoliccy studenci w Japonii odmówili wizyty w szintoistycznej świątyni Yasukuni jako że uważali to za sprzeczne z ich z religijnymi przekonaniami. Ale 1936 r. Congregatio Propaganda Fide ( Kongregacja Krzewienia Wary ) wydała instrukcję : Pluries Instanterque aprobując wizytę w świątyni Yasukuni jako wyraz patriotycznej postawy. W taki to sposób następowało coraz większe spoganienie katolicyzmu, ale dla Watykanu rządzonego od 1814 r. przez jezuitów stwarzało możliwości do rozszerzenia ich wpływów.
Od samego początku jezuici mieli takie plany o czym świadczy ich działalność zwłaszcza w Chinach. W 1585 r. papież Grzegorz XIII w swej bulli Ex nostri pastorali officio dał jezuitom wyłączność na ewangelizację Japonii i Chin pod padroado Portugalii. Daremnie jednak nazywało się to ewangelizacją, gdyż z Ewangelią Chrystusową nie miało to nic wspólnego. Nie były to też pierwsze misje do Chin, gdyż na długo przed jezuitami w 1289 r. na dwór Kubilaj Chana udał się włoski franciszkanin Jan z Montecorvino. Wraz z innymi franciszkanami otrzymał misję krzewienia wiary katolickiej na dalekim Wschodzie, gdzie w tym czasie przebywał jeszcze sławny Marco Polo.
Pierwszym Jezuitą, który otrzymał zadanie rozpoczęcia owego zadania był Franciszek Ksawery, który razem z Ignacym Loyolą studiował w Paryżu i był Baskiem z urodzenia. Nie dotarł jednak do Chin, a jego działalność zakończyła się w Japonii. Wywalczenie ‘przyczółka’ w Chinach nie było zadaniem łatwym. Włoscy jezuici Matteo Ricci ( 1552 - 1601 ) i Michele Ruggieri ( 1543 - 1607 ) zgodnie z poleceniem otrzymanym od swego nauczyciela i wysłannika papieskiego Alessandro Valignano odpowiedzialnego za wprowadzanie katolicyzmu na Dalekim Wschodzie podjęli się realizacji tego planu. W 1583 r. Matteo Ricci otrzymał pozwolenie na stały pobyt na terenie cesarstwa chińskiego. Jezuici zdawali sobie sprawę z tego, że nie mogą wprowadzić katolicyzmu do Chin tak jak robili to Hiszpanie na Filipinach – po konkwistadorsku. Cała ich strategia oparta była na kilku istotnych założeniach :
1. akomodacji/adaptacji do chińskiej kultury :
U podstaw przyjęcia tej strategii leżały problemy, jakie jezuici mieli wcześniej w Japonii. Dlatego postawiono na naukę języka chińskiego. Początkowo też pod wpływem inspiracji zaczerpniętej z Japonii, jezuici ubierali się jak mnisi buddyjscy. Ale w 1595 Ricci utwierdził się w przekonaniu, że nie tędy droga i jezuici strój mnicha buddyjskiego zamienili na strój uczonego i chińskiego urzędnika ( mandaryna ) – konfucjańskiej elity.
2. propagowanie wiary katolickiej wg. modelu ‘od góry do dołu’ :
Działalność jezuitów była skierowana głównie do konfucjańskiej elity. Sukces zależał od tego, czy uda się dotrzeć na dwór cesarza i zjednać sobie jego łaskawość. Uważali bowiem, że jeśli uda się przekonać do katolicyzmu tą elitę czyli cesarza i jego otoczenie, to całe Chiny przejdą na katolicyzm pod władzę papieską. Żeby więc dotrzeć do owej elity, która spędzała lata przygotowując się do egzaminów państwowych – które to egzaminy sprowadzały się głównie do znajomości dzieł chińskiej klasyki, Ricci przyjął podobną metodę i zaczął studiować te dzieła. Dzięki ćwiczeniu swej pamięci i żmudnej nauce trwającej lata, zyskał sobie szacunek i uznanie wśród elity chińskiej. Elita ta miała w zamyśle jezuitów szerzyć wiedzę o katolicyzmie w Chinach.
3. propagowanie wiary katolickiej nie wprost, ale za pośrednictwem nauki :
Takie rozwiązanie powodowało zainteresowanie wśród chińskiej elity i jednocześnie otwierało im oczy, że poza Chinami też są inne kraje/cywilizacje zdolne do odkryć. W ten sposób europejski zegar trafił na dwór cesarza Chin, ale i obrazy, które – ze względu na użycie perspektywy geometrycznej były dla Chińczyków wielkim odkryciem. Do tego dodać można liczne tłumaczenia dzieł matematycznych ( geometria Euklidesa ), kalendarz, mapy świata ( sporządzane także i przez samych jezuitów ). Poza tym jezuici byli także z konieczności – niezłymi kartografami. Mapy służyły różnym celom – od tych najbardziej praktycznych ( lokalizacja misji, trasy między nimi, źródła pitnej wody, oznakowanie różnych rodzajów terenów ), poprzez bardziej ogólne-wysyłane do Rzymu służące jako dowód progresywnej działalności. Mapy były także środkiem misyjnym. Nie przypadkowo w rezydencji Matteo Ricci w Pekinie wisiała olbrzymia owalna mapa świata, którą podziwiali odwiedzający go chińscy urzędnicy. W tym okresie wyobrażenia Chińczyków o ziemi odbiegały od wiedzy europejskiej. Chińczycy byli przekonani, że niebo jest okrągłe, a ziemia jest płaska, zaś Chiny leżą dokładnie w środku ziemi ( skąd pochodzi nazwa – Państwo Środka ). Od jezuitów mieli Chińczycy pierwszy systematyczny trygonometryczny obraz Chin ( projekt przeprowadzili w latach 1708-18 francuscy jezuici, pod patronatem cesarza Kangxi ). Argument odległości był także wykorzystywany przez Jezuitów w celu zaciekawienia i zachwycenia Chińczyków – żeby pokazać z iloma wyrzeczeniami musieli się borykać i że ich misja jest specjalna, bo na całe życie (w świetle tych odległości, które pokonywali). Chińczycy sami lubowali się w nazywaniu odległości, stąd też ten argument trafiał do nich wyjątkowo silnie. Rozkwit druku w Chinach czasów dynastii Ming i Qing również sprzyjał jezuitom.
4. otwarcie i tolerancja chińskich wartości :
Na pierwszy rzut oka jezuici z szacunkiem odnosili się do chińskich wartości, które kształtowały chińskie społeczeństwo. Wychodzili z założenia, że do światopoglądu chińskiego należy jedynie dodać elementy teologii katolickiej. Odrzucili buddyzm i neokonfucjanizm, natomiast byli za powrotem do konfucjanizmu, który postrzegali jako filozofię opartą na prawie naturalnym. Widząc w konfucjanizmie ideę Boga, używali także tradycyjnych nazw na określenie Ostatecznej Rzeczywistości co potem zrodziło problemy. Chińczycy nie posiadali właściwego słowa na określenie Boga bądź Bóstwa, co stwarzało niemałe trudności w przekazaniu im informacji na ten temat i w sprawowaniu liturgii. Zasadniczo w obiegu były dwa określenia: T’ien-czu – „Pan niebios” i Shang-di. Ricci zdecydował się na pierwszy termin, sądząc, że uda mu się ukazać wyższość Boga chrześcijan nad Niebiosami. Niestety, ten pomysł nie spodobał się nawet jego współbraciom z zakonu i wywołał podziały. Przyjęta przez Ricciego i jezuitów, a następnie przez katolików, terminologia określająca Boga Tianzhu ( chiń. dosł.Władca Niebios ), mogła prowadzić do pomyłek. Tianzhu - zdaniem krytyków - nie jest nikim innym jak władcą bóstw niebieskich w mitologii indyjskiej.
Nie chcąc mieć Chińczyków przeciw sobie jezuici okazywali pobłażanie jeśli chodzi o chińskie rytuały wywodzące się z konfucjanizmu – jak np. czczenie przodków. Próbowali to sobie tłumaczyć wbrew temu co mówi Prawo Boże, że używane przez Chińczyków tzw. tablice przodków z inskrypcjami w przekonaniu jakoby w nich znajdowały się dusze zmarłych były jedynie wyrazem szacunku dla tych przodków, bo przecież w tych tablicach nie mogło być żadnych dusz zmarłych. Matteo Ricci swoją misję rozpoczął w przebraniu mnichów buddyjskich, którzy wówczas nie cieszyli się zbytnim poważaniem Chińczyków. Razem z towarzyszami przejął wiele chińskich zwyczajów: zapuścił brodę, utrzymywał służbę, starał się przypodobać ówczesnej elicie intelektualnej. Nauczył się chińskiego i wykorzystywał swoje umiejętności oraz wiedzę z zakresu astronomii, matematyki i geografii. Coraz częstsze wizyty wśród miejscowych dostojników przeradzały się w naukowo-filozoficzne dysputy.
Ale z biegiem lat widząc, że utożsamianie się z buddyjskimi zwyczajami nie przynosi zamierzonych owoców, a raczej pogardę i zniewagi, Ricci postanowił zmienić swój wizerunek i zbliżyć się do chińskich uczonych - mandarynów, na których można było skuteczniej oddziaływać poprzez dzielenie się naukowymi zdobyczami. Ricci przywdział nowy strój, ponownie zapuścił długie włosy i zaczął podążać drogą konfucjańskiej erudycji. Studiując poglądy Konfucjuszu, próbował jakoś zbliżyć katolicyzm z jego poglądami.
Dzięki dużej zdolności do nawiązywania głębszych więzi udało mu się pozostać w Chinach i po prawie 18 latach wysiłków, zbliżyć się do Pekinu – szczelnej twierdzy niedostępnej dla wszelkich obcokrajowców. W 1601 roku Ricci został przyjęty na audiencji przez cesarza Wan-Li, gdzie zasypał go najrozmaitszymi podarkami, łącznie z tykającym zegarem.
Stąd wzięło się pobłażanie dla czci okazywanej Konfucjuszowi. Udział ochrzczonych chińskich urzędników podczas uroczystości w świątyniach postawionych Konfucjuszowi jezuici traktowali jako wyrażenie szacunku dla zmarłego mistrza. Udział jezuitów w obrzędach konfucjańskich i taktowanie praktyk animistycznych jako formy aktów cywilnych wyrażających jedynie pamięć o przodkach doprowadził do sporu o chińskie obrzędy.
W 1600 r. papież Klemens VIII udzielił franciszkanom z Manili ( będącej pod wpływem Hiszpanii ) pozwolenia na przełamanie misjonarskiego monopolu jezuitów w Chinach, a jego następca wzmocnił tą decyzję kolejnym dekretem z 1633 roku. Powrót franciszkanów do Chin okazał się niemiłym zaskoczeniem dla jezuitów, tym bardziej, że uznali oni poczynania jezuitów za prawdziwy skandal. Cześć oddawaną przodkom jednoznacznie ocenili jako pogańskie zabobony, które przesączyły się do kultu sprawowanego w kościołach wybudowanych przez jezuitów. Wytykali jezuitom synkretyzm i przeniknięcie idolatrii do chrześcijańskiego przesłania. Uważali, że jezuicka strategia ostatecznie okaże się niekorzystna dla neofitów i przyczyni się do powstania narodowego kościoła, czego także obawiano się w Rzymie. Pobłażanie „chińskim rytom”, związanym z ceremoniami na cześć Konfucjusza i z kultem przodków, odprawianym przed tabliczkami ucieleśniającymi dusze zmarłych spotkało się z krytyką konkurencyjnych zakonów głównie dominikanów, a w spór włączyli się papieże i chińscy cesarze. Ostatecznie papież Benedykt XIV w 1742 r. zabronił używania rytu chińskiego i malabarskiego, a Klemens XIV w 1772 r. skasował jezuitów m.in. pod pretekstem pobłażania azjatyckim formom kultu. W 1775 nastąpiła delegalizacja zakonu w Chinach. Nie oznacza to, że aż do przywrócenia jezuitów w 1814 r. byli oni nieobecni w Chinach. Pozostawali tam nadal choć nieoficjalnie. W roku 1813 zmarł ostatni jezuita przebywający w Pekinie. Ale już w 1840 r. generał zakonu Jan Roothaan ( 1829 - 1853 ) wysłał następnych jezuitów do Chin. Michaelangelo Tamburini – 14 generał jezuitów ( 1706 - 1730 ) powiedział kiedyś : "Widzi pan, z tej komnaty zarządzam nie tylko Paryżem, a także Chinami, lecz nie tylko Chinami, lecz całym światem, i nikt nie wie w jaki sposób to robię”. Jak daleko więc sięgała i sięga obecnie ich władza ?
Jezuici wcale nie zniknęli z Chin. Od 1814 r. jako zakon sterujący papiestwem miał więcej do powiedzenia w sprawie łączenia katolicyzmu ze zwyczajami chińskimi. W 1939 r. Pius XII po dwóch wiekach odwrócił werdykt Benedykta XIV i pozwolił chińskim katolikom na uprawianie kultu przodków. Znalazło to pełny wyraz w uchwałach II soboru watykańskiego ( 1962 - 1965 ), poszerzanych przez Jana Pawła II o dialog międzyreligijny.
Metody ewangelizacyjne przyjęte więc przez jezuitów w Chinach można krótko scharakteryzować w taki oto sposób: Ricci wprowadził istotną nowość mianowicie zintegrował Ewangelię z kulturą chińską w dialogu z innymi religiami, wprowadzając w pełnym tego słowa znaczeniu inkulturację. Z punktu widzenia chrześcijaństwa głoszonego przez apostołów było to wbrew zasadzie podanej w 1 Kor. 10 : 20 - 21 oraz 2 Kor. 6 : 14 - 18. Paweł przestrzegał przed łączeniem tego co chrześcijańskie z tym co pogańskie i oświadczył, że ci którzy to czynią będą mieli społeczność z demonami.
Ale nie zważając na te przestrogi papież Jan Paweł II przemawiając do uczestników sesji naukowej z okazji czterechsetlecia śmierci Ricciego, powiedział, że " kościół może bez obaw podążać tą samą drogą, ze spojrzeniem zwróconym w przyszłość " - ( L’Osservatore Romano, 25 X 1982, wyd. polskie, 1982, nr 10, str. 10 -11 ). Kontynuatorem tej linii postępowania stał się Benedykt XVI, a obecnie jezuita Jorge Mario Bergoglio znany jako Franciszek I.
Na przykładzie Chin, Meksyku i Indii widać pewną transformację jaka dokonała się w stosunku katolicyzmu do religii tych narodów. Otóż, gdy katolicyzm nie potrafił czegoś wchłonąć ze względu na ogrom i zasięg danej religii, pozostało mu zyskiwać sobie przychylność władców, którzy ją reprezentowali, by poprzez nich móc oddziaływać na cały naród. W tym celu katolicyzm na tych terenach przyjmuje częściowo zwyczaje i praktyki pogańskie danej religii ( choć pod zmienioną nazwą ), by konsekwentnie po zdobyciu przychylności w sferach rządowych, sięgnąć tam po władzę. Proces coraz większego zanurzania się i wikłania się katolicyzmu w pogaństwo trwa. Efektem końcowym będzie jedna wszechświatowa religia Anty-Chrysta, w której najważniejsze będzie uznawanie papieskiej władzy, pomimo nawzajem wykluczających się poglądów. W każdym razie ku temu to wszystko zmierza. Ten ogólno-ziemski Zamęt czyli Babel ( Babilon ) czeka jednak zdecydowany kres - o czym mówi wyraźnie Apokalipsa 18 : 1 - 8. Imię Wielki Zamęt ( gr. Babilon ) napisane na czole Wielkiej Nierządnicy przyodzianej w purpurę i w szkarłat ( Ap. 17 : 4 - 5 ) wynika ewidentnie z demonicznego ducha ekumenizmu, który jest całkowicie niebiblijny i niechrześcijański.
Tą niechrześcijańską postawę katolicyzmu widać w przejętych praktykach pogańskich, w różnego rodzaju świętach i zwyczajach jakie im towarzyszą.
Pogańskie jest pochodzenie takich świąt jak t.zw. Boże Narodzenie czy Wielkanoc. I jedno i drugie święto nie ma nic wspólnego z Chrystusem, gdyż ani się nie urodził 25 grudnia w dniu przesilenia zimowego, ani nie zmartwychwstał w dniu przesilenia wiosennego w Wielkanoc. Zbieżność z rzymskimi Saturnaliami w zimie i świętem ku czci Isztar na wiosnę nie jest kwestią przypadku. Kler celowo wybrał okres Saturnalii na święto narodzin Jezusa i podobnie Wielkanoc jako dzień jego zmartwychwstania, gdyż lud rzymski powszechnie i hucznie obchodził te święta od dawien dawna i nikt by nie zaprzestał ich obchodzenia nawet gdyby je zakazano. Kiedy katolicyzm w Rzymie zaczął zyskiwać status religii państwowej zmieniono nazwę święta Sol Invictus ( łac. Słońce Niezwyciężone ) na Boże Narodzenie odnosząc to do narodzin Jezusa - choć całe pogaństwo pozostało prawie nienaruszone. Wielkanoc zaś obchodzona była przez całe pogaństwo w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Już sama nazwa jest pogańska. Chociaż miało upamiętniać zmartwychwstanie Jezusa czego pierwsi chrześcijanie nie czynili, związane są z tym świętem na wskroś pogańskie zwyczaje i praktyki. Widać to w symbolach płodności. Było to wbrew ostrzeżeniu Pisma Świętego, by nie mieszać tego co chrześcijańskie z tym co pogańskie. Apostoł Paweł wyraźnie ostrzegał : " to, co składają w ofierze, składają w ofierze demonom, a nie Bogu; ja zaś nie chcę, abyście mieli społeczność z demonami. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów " - 1 Koryntian 10 : 20 - 21.
Innym jeszcze świętem całkowicie niebiblijnym jest Dzień Wszystkich Świętych ( t.zw. łac. sollemnitas omnium sanctorum ) obchodzony 1 listopada oraz dzień Dzień Zaduszny ( t.zw. Zaduszki ) obchodzony 2 listopada. Praktyka modlenia się za zmarłych nie ma w świetle Biblii żadnego znaczenia, gdyż świat pozagrobowy nie istnieje. Takiej " nauki " nie ma nigdzie w Biblii, a pierwsi chrześcijanie oczekiwali nie życia w zaświatach czy dalszego życia duszy w świecie pozagrobowym, lecz zmartwychwstania - ( Koh. 9 : 5,10; Psalm 6 : 6; 146 : 4; Dz.Ap. 24: 15; 1 Kor. 15 : 12 - 26; Hebr. 6 : 1 - 2 ). Całkowicie niebiblijne jest też święto wszystkich zmarłych zwane Zaduszkami, w którym katolicy modlą się za dusze przebywające w czyśćcu. Tradycje pogańskie i obrzędy znane np. z Dziadów wkomponowały się w tradycję świętowania. Zwyczaj rozpalania ognia na nagrobkach wywodzi się z obyczajów pogańskich - z Dziadów, czyli przyzywania zmarłych oraz zaspokajania ich potrzeb cielesnych. Na grobach stawiano wówczas pokarmy, którymi mieli posilić się zmarli. Palony ogień miał natomiast odstraszać zjawy oraz upiory, a także wskazywać zmarłym drogę do domów, a następnie w zaświaty. Wierzono także w ogrzewanie się dusz przy palonych dla nich płomieniach.
Korzeniem tej wiary w zaświaty i w czyściec jest niebiblijna "nauka" o nieśmiertelności duszy ludzkiej. Z Biblii z Księgi Rodzaju wynika, że autorem takiego poglądu nie jest Bóg, lecz jego przeciwnik opisany pod postacią węża - Gen. 2 : 17; 3 : 4; 4 Moj. 23 : 10; Iz. 38 : 19; Ez. 18 : 4. Pierwsi ludzie w Edenie niestety jemu uwierzyli w tej właśnie sprawie, a nie Bogu co sprowadziło tragiczne konsekwencje na cały rodzaj ludzki. To tam narodziła się doktryna o nieśmiertelności duszy ludzkiej. W Biblii nie ma potwierdzenia takiego poglądu, a wręcz przeciwnie wiele wersetów świadczy zupełnie o czymś innym. Konsekwencją przyjęcia poglądu, że dusza jest nieśmiertelna, jest wiara w życie pozagrobowe, w zaświaty i m.in. w czyściec. W wielu religiach wiąże się to ze spirytyzmem, demonizmem i nawet wiarą w reinkarnację, która jest sprzeczna z Biblią ( Hebr. 9 : 27 ).
Nigdzie w Piśmie Świętym nie występuje słowo "czyściec", nie ma też ani jednego opisu wskazującego na istnienie czegoś takiego. Wiadomo natomiast, że papież Grzegorz I w 593 r. jako pierwszy wspomniał o miejscu, gdzie dusze zmarłych cierpią, dopóki nie spłacą swego długu lub nie wykupią ich stamtąd ofiary żywych. Koncept ten wywołał wówczas wiele kontrowersji, ale w średniowieczu okazał się niezwykle dochodowy dla kleru katolickiego poprzez płatne odpusty i msze za zmarłych. W 1439 r. uchwałą soboru florenckiego stał się dogmatem. Nawet wielu teologów rzymsko-katolickich było zmuszonych przyznać, że pomysł "czyśćca" nie pochodzi z Biblii. Jednak nie przeszkadza to wielu w popieraniu błędnej doktryny kościoła rzymskiego.
W Piśmie Świętym nie występuje również świat pozagrobowy - Koh. 9 : 5, 10, ponieważ w dniu śmierci giną wszystkie myśli człowieka jak mówi Psalm 146 : 4 - בַּיּוֹם הַהוּא אָבְדוּ עֶשְׁתֹּנֹתָיו ( dosł. w tym dniu giną myśli jego ). Człowiek nie może po śmierci czegokolwiek odczuwać, stąd też opis Jezusa z przypowieści o bogaczu i Łazarzu ( Łuk. 16 : 19 - 31 ) nie świadczy o realnym istnieniu mąk po śmierci, tym bardziej, że nie jest to zgodne Bożym miernikiem sprawiedliwości - Jer. 7 : 31; 32 : 35. Bożą karą jest zamiast życia - śmierć ( Gen. 2 : 17; Rzym. 6 : 23 ). Opisy ognia towarzyszące zniszczeniu są natomiast realne ( 1 Moj. 19 : 24 - 25; Iz.34 : 9 - 10; Jer. 17 : 27; Łuk. 17 : 29 - 30; Ap. 21 : 8 ), co nie oznacza, że ogień towarzyszący wyrokom Bożym był czy będzie wieczny, lecz przynoszący wiecznotrwałe skutki. Istnienie wiecznej kary polegającej na niekończących się cierpieniach w piekle, kłóci się z logiką, gdyż istniałaby dysproporcja między ograniczonym czynem ludzkim a nieograniczoną karą, a przede wszystkim kłóci się z Bożym wymiarem sprawiedliwości - Jer. 7 : 31; 32 : 35. Ale kler, który pomieszał różne Biblijne pojęcia wynalazł straszak w postaci ognistego piekła dzięki czemu mógł przez wiele stuleci utrzymać w ryzach bardzo wielu ludzi.
Pogańskie wpływy widać też w liturgii kościoła katolickiego. Zarówno na wschodzie jak i na zachodzie obrzędowość przesiąknięta jest pogaństwem. Dopiero około IV wieku, może być mowa w chrześcijańskiej liturgii powstałej z napływu zwyczajów i form, które miały związek z antycznymi misteriami, choć tzw. msza jest w gruncie rzeczy parodią Ostatniej Wieczerzy, a sakramenty katolickie - fałszywymi obrzędami nie mającym nic wspólnego z prawdziwą służbą Bożą. W tą całą obrzędowość katolicką wbudowane są elementy całkowicie pogańskie. Ale największym aktem czarodziejstwa odprawianym podczas mszy jest przeistoczenie, zwane przez teologów: „transubstancjacją”, gdy kapłan wypowiadając szeptem słowa: „Hoc est enim Corpus Meum”, przemienia chleb w rzeczywiste ciało Chrystusa. Wtedy wino przestaje być winem i przeistacza się rzekomo w rzeczywistą krew Chrystusa. Nauka o transubstancjacji została przez kler katolicki ogłoszona światu, jako dogmat, w który bezwzględnie wszyscy ludzie powinni wierzyć jako warunek konieczny do zbawienia. Przeistoczenie jest niewątpliwie aktem magii przejętym z religii pogańskiego Rzymu, w którym odprawiano tajemnicze mysteria. Greckie μυστήριον ( gr. mysterion ), znaczy „tajemnica”, i tak samo mówi się w kościele, o przeistoczeniu, jako o „tajemnicy eucharystii” co nie ma żadnych podstaw w Piśmie Świętym.
Pogaństwo widoczne jest też w strojach papieskich i biskupich, obiektach architektonicznych oraz w różnych naczyniach liturgicznych.W czasie kanonizacji pięciu świętych dnia 11.10.2010 r. Benedykt XVI nosił mitrę z umieszczonymi na niej hexagramami i jedenastoma szlachetnymi kamieniami po każdej stronie. Hexagram zawsze był uważany za symbol Saturna, a liczby takie jak 11 i 12 były bardzo ważne w satanizmie i w kabale. Także jego paliusz nosił sześć krzyży templariuszowskich. Nie tylko to jednak można było zauważyć. Ewidentnym pogańskim elementem jest mitra inaczej infuła czyli nakrycie głowy w kształcie otwartego pyska ryby, noszona od XI wieku przez biskupów, opatów, niektórych kardynałów oraz przede wszystkim przez papieża. Analiza porównawcza i historyczna pozwoliła na ustalenie, że jest to czapa, która była noszona przez kapłanów Dogona w Rzymie, od których kler przejął styl ubierania się.
Innym przykładem będącym przedmiotem ostrej krytyki była z kolei tiara czyli potrójna korona noszona przez papieży jako symbol władzy absolutnej aż do 13 listopada 1964 r. kiedy Paweł VI zdecydował się jedną taką tiarę wystawić na aukcji i sprzedać. Koronację od tego czasu zastąpiono uroczystym nałożeniem paliusza z owczej białej wełny, ozdobionego sześcioma czarnymi krzyżami noszoną na znak posługiwania najwyższego pasterza jego kościołowi. Oczywiście akt sprzedaży tiary, którą Paweł VI otrzymał w prezencie od katolików z diecezji mediolańskiej o niczym nie świadczył, gdyż np. Benedykt XVI otrzymał w prezencie od niemieckich katolików 25 maja 2011 r. kolejną tiarę ze swoim papieskim herbem wykonaną przez prawosławną pracownię liturgiczną w Bułgarii. Ponadto symbolem władzy Watykanu była nadal tiara widniejąca m.in na fladze papieskiej. Obecny papież Franciszek I miał natomiast w swym herbie coś co zaniepokoiło nawet samych katolików. W herbie kard. Bergoglio, a następnie papieża Franciszka znajdowała się pięcioramienna gwiazda znana jako pentagram. W herbie widać było słońce, a na jego tle krzyż z literami IHS symbolem jezuitów, poniżej zaś trzy gwoździe. W dolnym prawym rogu herbu była kiść winogron, a w lewem rogu owa pięcioramienna gwiazda jednym rogiem zwrócona do góry. Pod wpływem krytyki herb został zmieniony, a gwiazdę pięcioramienną przerobiono na ośmioramienną.
Prócz tego w katolickich przedmiotach liturgicznych widoczne są do dzisiaj symbole solarne, chociażby w monstrancji, która ma kształt i wizerunek Słońca jak również w aureoli nad głowami świętych i Jezusa. Jeszcze w V wieku papież Leon I (440-461) wydał list pasterski, w którym między innymi pisze: „są wśród nas tacy, którzy uważają, że uroczystości należy obchodzić nie tyle z powodu narodzin Chrystusa, co z powodu wschodu nowego słońca”. W innym miejscu tegoż listu spotykamy się z takim zarzutem: „Gdyż zanim oni wstępują do bazyliki świętego apostoła Piotra, stają na schodach, odwracają się i schylają pokornie głowę w kierunku słonecznego dysku”. Warto tu zaznaczyć, że Kościół nie walczył o zniesienie pogańskiego obyczaju, lecz o nadanie mu nowego, katolickiego znaczenia, a zrodziło się to wszystko ze starodawnych wierzeń i zwyczajów. Religioznawstwo potwierdza, że monstrancja ma dokładnie taki sam kształt jak symbol Baal-Hadad przestawionego w postaci słońca w półksiężycu. Podobną symbolikę spotkać można w starożytnym Egipcie, gdzie kult solarny stał się dominujący. Stamtąd kult ten przeniesiono do Rzymu.
Przykładem pogaństwa w Watykanie jest egipski obelisk stojący w centrum placu przed Bazyliką św. Piotra. Już za czasów XII Dynastii egipskiej w Heliopolis - Mieście Słońca obelisk był elementem kultu solarnego. Obeliski w Egipcie ustawiano przed świątyniami, a pełniły rolę bramy między niebem a ziemią. Znacznie później cesarz Gajusz Juliusz Cezar August przeniósł ów obelisk do Forum Juliańskiego w Aleksandrii, gdzie stał on do roku 37 n.e. W tymże to roku Kaligula, cesarz rzymski rozkazał zburzyć Forum Juliańskie i sprowadzić obelisk do Rzymu, gdzie został wzniesiony w... cyrku rzymskim. W tym miejscu odbywały się walki gladiatorów, a ciała zabijanych gladiatorów były w ten sposób ofiarowane bogowi Amon Ra, który według wierzeń egipskich był obecny poprzez ten obelisk. Liczba ofiar przed obeliskiem wzrosła dramatycznie w czasach Nerona, który nakazał mordować chrześcijan na tej arenie przed tym obeliskiem. I ten właśnie pogański symbol został ustawiony przed Bazyliką św. Piotra z rozkazu papieża Sykstusa V w 1586 r. Nie jest to jedyny obelisk egipski stojący przed obiektami katolickimi. Drugi taki obelisk z czasów Totmesa IV z Karnaku znajduje się na placu przed rezydencją papieską t.zn. Pałacem Laterańskim obok Bazyliki św.Jana na Lateranie. Kolejny obelisk z czasów Ramzesa II z Heliopolis stoi na Piazza del Popolo przed kościołami Santa Maria dei Miracoli i Santa Maria di Montesanto. Następny obelisk Macuteo z czasów Ramzesa II stojący przed świątynia Ra w Heliopolis ustawiony został przed Panteonem w Rzymie z rozkazu papieża Klemensa XI w 1711 r. Panteon zaś był świątynią wszystkich bogów, która 13 maja 609 r. została z rozkazu papieża Bonifacego IV została zmieniona na kościół Santa Maria ad Martyres. Oprócz tego jest obelisk Minerveo z czasów faraona Apriesa ustawiony na Piazza della Minerva z rozkazu papieża Aleksandra VII w 1667 r. przed bazyliką Santa Maria sopra Minerva.
Wszystkie te pogańskie obeliski ustawiane z rozkazu papieży w Rzymie wskazują, że przyswajanie i akceptacja zakazanych przez Prawo Boże pogańskich przedmiotów kultu stała się w katolicyzmie czymś normalnym pomimo, że Biblia to jednoznacznie potępiała - 2 Moj. 20 : 4 - 5; 5 Moj. 7 : 25 - 26. Choć obecnie po wielu wiekach mnóstwo jest symboli pogańskich w kościele katolickim, to jednak najbardziej rozpowszechnionym jest krzyż, który stał się najważniejszym przedmiotem kultu. Ten kult jest ewidentnie sprzeczny z drugim przykazaniem Dekalogu ( 2 Moj. 20 : 4 - 5 ). Krzyż był znany w pogańskiej Asyrii, Egipcie, w Indiach, u Azteków i Majów, Celtów, a przede wszystkim znany był w Babilonie skąd się wywodził. Był tam symbolem Tammuza czyli Nemroda - fałszywego mesjasza zbuntowanego przeciw Bogu i Jego Prawu. Symbol ten został rozpowszechniony na całym świecie i był też znany Rzymianom, którzy wykorzystywali dwie przecinające się belki do przybijania do nich skazańców. W Biblii nie występuje słowo " krzyż ", gdyż taki symbol był obcy Hebrajczykom i kojarzył im się z pogańskim kultem Tammuza. Stąd też trwają dyskusje do czego został przybity Chrystus. Bez względu jednak na to do czego był przybity, nie ulega wątpliwości, że krzyż nie był symbolem pierwszych chrześcijan, a kult krzyża, który wyrósł znacznie później jest całkowicie sprzeczny z drugim przykazaniem Biblijnego Dekalogu. Jeszcze w II/III wieku Minucjusz Feliks ( Marcus Minucius Felix ) - pisarz i apologeta chrześcijański przeciwstawiając chrześcijan ówczesnym poganom pisał w dialogu pt. Oktawiusz: " My krzyży nie adorujemy, nie zanosimy do nich modlitw. To wy możecie czcić drewniane krzyże jako części składowe waszych bóstw ponieważ bóstwa z drewna uważacie za święte. Czymże też innym, jak nie ozdobnymi i pozłoconymi krzyżami są wasze znaki wojskowe i sztandary ? Wasze trofea zwycięstwa nie tylko przypominają kształt prostego krzyża, ale wręcz rozpiętego na nim człowieka. " - ( 29 ). Z czasem jednak krzyż stał się symbolem powszechnie przyjętym w chrześcijaństwie, a kult krzyża stał się nierozerwalnie związany z katolicyzmem.
Całe to pogaństwo, które zostało zmieszane z odstępczym chrześcijaństwem wskazuje czym naprawdę jest katolicyzm. Różnice miedzy katolicyzmem a pozostałymi pogańskimi religiami coraz bardziej się zacierają. Polityka papieska dążąca do coraz większej władzy widzi więc szansę wykorzystania ekumenizmu do przeprowadzenia tego zadania co stało się szczególnie widoczne odkąd jezuici przejęli władzę w Watykanie. Wyrazicielem ich dążeń stał się podczas II soboru watykańskiego 42-letni biskup Karol Wojtyła, który poczas swego przemowienia powiedział : "Nie jest rolą Kościoła nauczanie niewierzących, musi on szukać ze światem tego co wspólne". Zamiast więc przyprowadzać niewierzacych do światła Bożego, wbrew temu co nauczał Chrystus, propagował jezuickie hasła ekumenizmu o zasięgu globalnym czym natychmiast zwrócił ich uwagę i stał się kandydatem na przyszłego papieża. Gdyby katolicyzm nadal uprawiał metodę konkwistadorską, to nikt by papiestwa słuchać nie chciał. A już na pewno nie miałby żadnych szans na terenie Chin czy Indii ogromnych pod względem ilości mieszkańców. Również Arabowie nie chcieliby słyszeć o jakichkolwiek rozmowach pamiętając czym były wyprawy krzyżowe.
W tej sytuacji wezwanie przez papieża do modlitw o pokój w Asyżu przedstawicieli wszystkich religii, było zręcznym chwytem dyplomatycznym dzięki któremu Watykan poszerzał dla siebie furtkę do przenikania w środowisko elit różnych grup wyznaniowych i w ten sposób prowadzenia swej polityki. Ten proces wprawdzie zaczął się odkąd jezuici zaczęli infiltrować różne środowiska w czym mają ponad 400-letnie doświadczenie, niemniej dopiero po soborze watykańskim II ( 1962 - 1965 ) zaczęto promować hasła ekumeniczne, hasła mówiące o pokojowych intencjach Watykanu na co nabrało się wielu. Najlepszym dowodem, że jest to maska, którą założyło papiestwo jest stosunek kleru do tych ugrupowań protestanckich oraz wspólnot, które nie chcą żadnej ekumenii z katolicyzmem. Jeszcze podczas podróży Jana Pawła II krajach Ameryki Środkowej w 1983 r. wyrażono się, że "niepokój papieża wzbudza (…) przede wszystkim działalność fundamentalistycznych sekt protestanckich, w alarmującym tempie ewangelizujących Amerykę Środkową !" - ( Carl Bernstein i Marco Politi : Jan Paweł II i Nieznana historia naszych czasów, str. 357 Wydawnictwo Da Capo, 1999 str. 357 ). Czym więc jeśli nie "mydleniem oczu" są spotkania w Asyżu 27 października 1986 r. oraz 24 stycznia 2002 r. ?
Zaskoczeni oszołamiającym wzrostem "sekt ewangelicznych" w Brazylii, przywódcy kościoła katolickiego zagrozili wypowiedzeniem "świętej wojny" przeciwko protestantom, jeśli ci nie przestaną odprowadzać ludzi z katolickiej owczarni. Na 31 Konferencji Biskupów Brazylii, biskup Sinencio Bohn nazwał ewangelicznych chrześcijan poważnym zagrożeniem dla wpływów Watykanu w tym kraju : " Wypowiemy święta wojnę, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Kościół ma ociężałą strukturę, lecz kiedy ruszymy zgnieciemy wszystko co napotkamy" - ( Dwight Kinman : Nadchodzi Ostatni Dyktator Świata, Veritas Et Pneuma Publishers Ltd., 1999, str. 330 - 331). Jak więc jasno wynika z powyższych słów biskupa Bohn'a, że Rzym tak naprawdę nigdy nie zmienił swej skóry, a prześladowanie protestantów nadal pozostaje ich oficjalną polityką. Co więcej na tej samej konferencji zażądano od 13 największych protestanckich kościołów podpisania cyrografu, w którym te właśnie wspólnoty chrześcijańskie zobowiązałyby się do całkowitego zaprzestania głoszenia Ewangelii i prowadzenia prozelityzmu wśród katolików, w przeciwnym bowiem razie wojna i prześladowanie przeciwko protestantom w Brazylii staną się faktem ! ( Jonatan Dunkel : Apokalipsa - Czasy końca w proroctwach Biblii , Źródła Życia, 2000, str.85 ).
Jest więc zastanawiające dlaczego obecnie tak wielu protestantów i innych nie-katolików daje się łatwo nabierać na tą fałszywą ideę jedności z Rzymem, podczas gdy Rzym jeszcze w 1933 roku mówił poprzez swój największy dziennik tak oto o protestantach: "Protestantyzm, schizma, laicyzm i bolszewizm to w gruncie rzeczy to samo " ( Osservatore Romano 13 marzec 1933 r. ). Wiele ugrupowań religijnych wskutek prowadzonej przez jezuitów infiltracji oraz polityki ekumenii zatraciło swój pierwotny charakter, stając się instytucjami, w których nastąpił zanik dynamizmu i pełnej swobody.
Pomimo niezbitych faktów jednoznacznie świadczących, że papiestwo się nie zmieniło, lecz przybrało inną maskę, protestanci i wielu innych nie-katolików w różnych krajach świata, dają się oszukiwać jak przysłowiowe dzieci i karmić fałszywą ekumeniczną przyjaźnią, która zaprowadzi ich na rzeź, jakiej sobie nawet nie wyobrażali. Sam dialog ekumeniczny nie jest celem, lecz służyć ma zmianie sposobu myślenia przygotowując drogę do jedności z kościołem rzymskim pod władzą papieską. W ten sposób kościół papieski, który niczego w sobie nie chce zmieniać i reformować oczekuje zmian po drugiej stronie. Historia jednak dowodzi, że papiestwu ufać nie można, tym bardziej że jego dążenie do przejęcia władzy jest widoczne, a jego nauki i praktyki są całkowicie niebiblijne. Najlepszym dowodem polityki papieskiej jest Reichskonkordat zawarty 20 lipca 1933 r. między Eugenio Pacellim - przyszłym Piusem XII a rządem Hitlera. Wzamian za uprzywilejowaną pozycję kleru katolickiego papiestwo udzieliło poparcia rządowi Hitlera, który natychmiast po tym rozpoczął ekumeniczną politykę wcielania katolików i protestantów do jednej armii nazistowskiej. Pełne poparcie dla rządow Hitlera wyraziły wszystkie kościoły nie-katolickie ku wieczystej swojej hańbie. Tych, którzy nie dali się wchłonąć lub przyłączyć czekała eksterminacja. Zawsze tak było czego dowodem jest historia kilkunastu wieków papiestwa. Dlatego przykładem alarmującym powinna być dla wszystkich beatyfikacja odpowiedzialnego za zbrodnie ustaszy w Chorwacji kardynała Alojzie Stepanica 2 października 1998 r. przez Jana Pawla II co wywołało oburzenie nawet wielu katolików.
Innym przykładem jest ogłoszenie katolickiego świętego Tomasza Morusa ( ang. Thomas More ) zwalczającego protestantyzm - patronem rządzących i polityków przez Jana Pawła II 31 pażdziernika 2000 r. w dniu kiedy w różych krajach Europy jest obchodzony dzień Reformacji, w rocznicę dnia, gdy Marcin Luter przybił 95 tez na drzwiach katedry w Witenberdze. Takie poczynania sprawiły, że brytyjski polityk i działacz protestancki Ian Paisley otwarcie krytykujący papieża wskazywał na zagrożenie jakie istnieje ze strony podstępnej polityki Watykanu. Również baron Avro Manhattan, który przez całe swe życie z racji swego pochodzenia i koneksji, obracał się w kręgach władców tego świata, mając przez to dostęp do dokumentów niedostępnych dla innych śmiertelników, zdawał sobie dobrze sprawę czym jest ekumenizm oraz do czego prowadzi i doprowadzi, podczas gdy większość ludzi nie ma o tym najmniejszego pojęcia. Avro Manhattan otwarcie nazywa ekumenizm Rzymu " drogą do następnego, największego i ostatniego zarazem Holocaustu w dziejach świata " - ( Avro Manhattan : Vatican Holocaust, Wyd."Ozark Books" California USA ).
Jakie jest więc prawdziwe oblicze ekumenizmu i do czego doprowadzi ? nie trudno na to sobie odpowiedzieć.
___________________________________________
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Benjamin.Szot dnia Pią 21:30, 28 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marta
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2013
Posty: 3564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:38, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Benjamin.Szot napisał:
Cytat: | Pomimo niezbitych faktów jednoznacznie świadczących, że papiestwo się nie zmieniło, lecz przybrało inną maskę, protestanci i wielu innych nie-katolików w różnych krajach świata, dają się oszukiwać jak przysłowiowe dzieci i karmić fałszywą ekumeniczną przyjaźnią, która zaprowadzi ich na rzeź, jakiej sobie nawet nie wyobrażali.
|
Święta prawda. Idą na zatracenie. Są jak dzieci łase na słodycze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin.Szot
Stały bywalec
Dołączył: 24 Paź 2013
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:42, 19 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Marta
jeśli ktoś pragnie ekumenizmu z papiestwem to polecam artykuł do którego link podaję poniżej :
[link widoczny dla zalogowanych]
_________________________________________
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|